Handel na ryneczkach i targowiskach, czyli tydzień chaosu komunikacyjnego

Prezydent chciał, by były otwarte, sanepid kazał zamknąć, a po kilku dniach minister i wojewoda mówią, że wszystko było jedynie zaleceniem, a GIS zmienia zdanie. Chaos informacyjny to delikatne określenie tego, co dzieje się wokół tematu handlu na otwartej przestrzeni – targowiskach, bazarach i ryneczkach. W ciągu tygodnia zwrotów akcji było tyle, że mógł ich pozazdrościć niejeden reżyser filmowy. Ostatecznie jednak, kupcy mogą dalej handlować.

Już od pierwszych wprowadzanych ograniczeń związanych z epidemią, Jacek Jaśkowiak zapewniał, że będzie starał się jak najdłużej utrzymać handel na ryneczkach i targowiskach. Gdy pojawiły się pierwsze zalecenia inspekcji sanitarnej w tej sprawie, rozpoczął rozmowy z wojewodą i dyrektorem wielkopolskiego sanepidu. Okazało się, że wojewoda wielkopolski, Łukasz Mikołajczyk, także chciałby utrzymać możliwość handlu na targowiskach i bazarach.

Jak argumentował Jacek Jaśkowiak, to forma wsparcia dla lokalnych przedsiębiorców, przy jednoczesnym zapewnieniu mieszkańcom dostępu do świeżych produktów blisko miejsca zamieszkania i u sprawdzonych przez lata dostawców.

W poniedziałek, 23 marca, Miasto Poznań oraz władze innych wielkopolskich miast i miasteczek otrzymały pismo z sanepidu z nakazem zamknięcia wszelkich ryneczków, targowisk, bazarów i innych miejsc sprzedaży z punktów otwartych (stragany, kramy na wolnej przestrzeni). Zakaz handlu nie dotyczył budynków stałych na targowiskach. Co więcej, zamknięcie miało nastąpić ze skutkiem natychmiastowym.

Prezydent Jaśkowiak podjął interwencję, dzięki której pomimo odmowy ze strony Wielkopolskiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego zmiany decyzji, udało się wynegocjować kilka dni, w których kupcy mogli dalej handlować. Dzięki temu mieli oni możliwość sprzedania wcześniej zakupionego towaru. Sanepid wyraził zgodę na handel do soboty (28 marca) włącznie. W tym czasie Miasto rozpoczęło działania, mające na celu znalezienie alternatywnego miejsca pracy dla części kupców. W tym celu przeprowadzono wstępne rozmowy z Międzynarodowymi Targami Poznańskimi, które miałyby na ten cel udostępnić jeden z pawilonów.

Już kilka dni później, minister rolnictwa i rozwoju wsi, Krzysztof Ardanowski zaapelował do samorządów o niezamykanie targowisk i bazarów. Sytuacja stała się więc kuriozalna, na co zwracali uwagę samorządowcy, którzy zostali prawnie zobowiązani do zamknięcia tego typu miejsc po nakazie wydanym przez sanepid.

To jednak nie koniec informacyjnego chaosu. Kolejnego dnia minister i wojewoda stwierdzili, że pismo inspekcji sanitarnej było jedynie „zaleceniem”, a nie nakazem. W odpowiedzi samorządowcy, w tym także prezydent Poznania przedstawił i odczytał dokument, jaki wpłynął do urzędu, w którym wyraźnie jest to „nakaz” a nie sugestia.

W międzyczasie, Główny Inspektor Sanitarny wydał własne zalecenia dla… osób handlujących na ryneczkach i bazarach. Wskazano w nich, że handel jest możliwy pod warunkiem zachowania ostrożności i higieny. Nie nakazano jednak ograniczania działalności miejskich targowisk.

W ten sposób, w tydzień wydano szereg sprzecznych ze sobą decyzji i opinii, na których najbardziej ucierpieli kupcy, którzy żyli w niepewności co do swojej przyszłości. Część z nich zrezygnowała z dostaw, inni zgodnie z zaleceniem zrezygnowali z handlu, co przyniosło im straty przez kilka dni. Wszyscy jednak doświadczyli wiele stresu, z uwagi na niepewną i zmieniającą się z dnia na dzień sytuację.

W związku z zaistniałą sytuacją, podczas dzisiejszej konferencji, prezydent Jaśkowiak po raz kolejny zaapelował do wojewody o koordynację komunikatów i wydawanych decyzji tak, by były one jasne i przejrzyste dla mieszkańców.

Niepewność i sprzeczne informacje w i tak już trudnej sytuacji, w jakiej znalazło się społeczeństwo jedynie potęguje strach i złość.