Badanie to zostało przyjęte do prezentacji na dorocznym kongresie amerykańskiego Towarzystwa Endokrynologicznego, które w tym roku odbędzie się w dniach 8-22 czerwca wyłącznie online, ze względu na epidemię COVID-19. Abstrakt pracy ukaże się w piśmie “Journal of the Endocrine Society”.
Jak przypominają naukowcy, marihuana jest obecnie najpopularniejszym narkotykiem używanym dla rozrywki przez ludzi w wieku rozrodczym.
Jej zdaniem utrudnia to lekarzom dawanie wiarygodnych porad parom, które korzystają z metod zapłodnienia in vitro. Misner razem z kolegami poddawali krowie oocyty (komórki, z których powstają komórki jajowe) działaniu THC w różnych stężeniach, które odpowiadają dawkom zażywanym przez ludzi. THC (czyli tetrahydrokannabinol) jest aktywnym składnikiem marihuany odpowiedzialnym za jej psychoaktywne działanie.
Oceniano tempo dojrzewania oocytów i przekształcania się ich w komórki jajowe; badano też aktywność ich genów. Naukowcy sprawdzali również, czy rozwijające się z tych komórek jajowych zarodki są zdolne osiągać kolejne kluczowe stadia rozwoju.
Okazało się, że pod wpływem większych stężeń THC oocyty wolniej przechodziły kolejne etapy przekształcania się w dojrzałe komórki jajowe. “To kluczowy wskaźnik określający jakość oraz potencjał rozwojowy komórki jajowej” – podkreśla Misner.
THC powodował też znaczny spadek aktywności genów kodujących białka z grupy koneksyn. Białka te budują pewien rodzaj połączeń między komórkami i są obecne w większych ilościach w komórkach jajowych dobrej jakości. Z jajeczek gorszej jakości, z niższym poziomem koneksyn znacznie gorzej rozwijają się zarodki. “Taki zarodek ma mniejsze szanse rozwijać się dłużej niż tydzień, co prowadzi do bezpłodności” – tłumaczy Misner.
Wstępne wyniki badania wykazały również, że pod wpływem THC aż 62 geny w oocytach zmieniły swoją aktywność w porównaniu z oocytami nie poddawanymi działaniu tej substancji.
Zdaniem Misner zaobserwowane zmiany mogą ostatecznie powodować pogorszenie płodności, a nawet prowadzić do niepłodności.