Nie da się ukryć, że w całym kraju pojawiają się problemy z ogniskami koronawirusa, które występują w Domach Pomocy Społecznej, szpitalach czy Zakładach Opiekuńczo-Leczniczych. Pacjenci czy pensjonariusze w takich miejscach to najczęściej osoby starsze, schorowane i mocno obciążone zdrowotnie, przez co wymagają stałej opieki nie tylko medycznej, ale także w codziennej egzystencji. Pojawienie się wirusa w placówkach to ogromne zagrożenie dla życia i zdrowia takich osób.
W ostatnich tygodniach w Wielkopolsce wybuchło kilka takich ognisk – w Krotoszynie, Pleszewie i Kaliszu. Wielu z pacjentów i pensjonariuszy zostało przetransportowanych do szpitala zakaźnego w Poznaniu, jedynego szpitala jednoimiennego na terenie Wielkopolski.
W piątek, 17 kwietnia, decyzją wojewody ewakuowano 26 zakażonych z Domu Pomocy Społecznej Salus w Kaliszu, w którym sytuacja była bardzo tragiczna, przede wszystkim z uwagi na brak personelu do opieki nad łącznie ponad setką pensjonariuszy.
Jak poinformował Jacek Jaśkowiak podczas dzisiejszej konferencji, obecnie w szpitalu przy ul. Szwajcarskiej hospitalizowanych jest 195 osób, z czego aż 86 to osoby przetransportowane z wielkopolskich DPSów i ZOL. Jak zauważył prezydent Poznania, to ogromne obciążenie dla personelu szpitala z uwagi na fakt, że tacy pacjenci to najczęściej osoby w ciężkim stanie, które wymagają opieki nie tylko związanej z zakażeniem koronawirusem, ale także z uwagi na inne choroby i stan zdrowia. Dodatkowa pomoc pielęgnacyjna potrzebna jest przy niemal każdej czynności codziennego życia takich pacjentów.
To duże obciążenie dla personelu szpitala zakaźnego, którego zadaniem jest przede wszystkim pomoc w walce z koronawirusem. Jacek Jaśkowiak zwrócił uwagę na fakt, że to „stanowi pewien problem” w szpitalu, który jest przygotowany bardziej na leczenie niż pielęgnację pacjentów.
Jak zauważył, w jego ocenie dramatyczna sytuacja w niektórych placówkach na terenie kraju to efekt zaniedbań ze strony rządu.
Poznań jeszcze przed działaniami rządowymi wprowadził zakaz odwiedzin w placówkach na terenie miasta, a także dodatkowe wyposażenie ochronne dla personelu i pracowników placówek. Przygotowano także procedury izolowania osób potencjalnie zakażonych, by uniknąć sytuacji, w której koronawirus rozprzestrzeniłby się po całej placówce.
Jak zauważył prezydent, było to możliwe tylko dlatego, że to lekarze ostrzegli władze miasta o zagrożeniu, dzięki czemu możliwe było podjęcie odpowiednich kroków zapobiegawczych. Jak do tej pory Poznaniowi udało się uniknąć dramatycznej sytuacji, podobnej do tych, które rozgrywają się w innych tego typu placówkach w Polsce.
Jacek Jaśkowiak przyznał, że po ostatniej ewakuacji do szpitala zakaźnego w Poznaniu, władze miasta rozmawiały z wojewodą wielkopolskim, Łukaszem Mikołajczykiem, o tym, że jeśli tego typu transporty będą częstsze, a tym samym lekarze będą obciążeni dodatkową opieką pielęgnacyjną przy takich pacjentach, to dojdzie do sytuacji, w której jedyny szpital jednoimienny w Wielkopolsce nie będzie mógł przyjmować innych chorych.
Prezydent zapewnił jednocześnie, że Miasto robi wszystko, by w odpowiedni sposób zabezpieczyć poznańskie szpitale, aby móc przyjmować pacjentów wymagających opieki.