“Potrzebny plan na najbliższe 18 miesięcy”. Co dalej z poznańskim lotniskiem?

Pandemia koronawirusa spowodowała ogromne problemy dla wielu sektorów gospodarki. Jedynymi z tych, dla których konsekwencje będą odczuwalne jeszcze bardzo długo są sektory turystyczne i związane z przemieszczaniem się. Pandemia nieodwracalnie zmieniła branżę lotniczą, zarówno dla linii lotniczych jak i portów. Czy poznańskie lotnisko poradzi sobie z kryzysem?

Port Lotniczy Poznań-Ławica ma trzech wspólników – Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze (PPPL), Miasto Poznań i Urząd Marszałkowski. W tym roku lotnisko spodziewało się u siebie ponad 2,6 mln obsłużonych pasażerów. Pandemia koronawirusa, a tym samym wprowadzone zakazy podróżowania i wstrzymanie ruchu lotniczego sprawiły, że te plany można dosłownie i w przenośni wrzucić do kosza.
 
Część nowych tras nie została uruchomiona od nowego sezonu lat 2020. Co więcej, z uwagi na straty linii lotniczych, nie wiadomo, czy nawet po wznowieniu ruchu lotniczego zostaną one uruchomione. Podobnie nie jest znany los już tych istniejących, ponieważ przewoźnicy otwarcie mówią o konieczności redukcji siatek połączeń na całym świecie, by zmniejszyć skutki finansowe kryzysu.
 
Początkowo w marcu na Ławicy lądowały jeszcze samoloty z osobami powracającymi do kraju. Obecnie obsługiwane są jedynie loty cargo, specjalne i związane z mniejszym, prywatnym ruchem.
 
Od lat ogromnym problemem dla poznańskiego lotniska są wypłacane milionowe odszkodowania za hałas dla okolicznych mieszkańców. Dla wielu sytuacja jest kuriozalna i niezrozumiała głównie z uwagi na fakt, że lotnisko jest w tym miejscu od ponad 100 lat, a zdecydowana większość domów powstała po tym czasie. Nie zmienia to jednak faktu, że nawet teraz, gdy lotnisko nie zarabia, a na niebie jest mniej samolotów, odszkodowania są wypłacane na podstawie wcześniejszych decyzji.
 
Podczas wczorajszej konferencji prasowej Jacek Jaśkowiak wskazał, że obecnie z uwagi na straty jakie ponosi lotnisko po wstrzymaniu ruchu lotniczego i zamknięciu lokali usługowych, według wstępnych szacunków wspólnicy będą musieli dopłacić do funkcjonowania portu około 41 mln złotych. Zaznaczył jednak, że nie wiadomo czy wszystkie strony, a konkretniej PPPL, będzie „chciało uczestniczyć”.
 
Jednocześnie, Jacek Jaśkowiak przyznał, że Miasto w przypadku wszystkich miejskich spółek, już na początku epidemii wydało dyspozycje w zakresie cięcia kosztów, w tym o niezatrudnianiu nowych pracowników i zweryfikowaniu planów i zaplanowanych kosztów na 2020 rok.
 
Prezydent wskazał, że konieczna jest rozmowa z PPPL na temat przyszłości lotniska i to przyszłości na najbliższe 18 miesięcy. Jak podkreślił, port odgrywa ważną rolę w funkcjonowaniu przedsiębiorstw w Wielkopolsce, dlatego z pewnością muszą być szukane rozwiązania, które pozwolą na dalsze funkcjonowanie lotniska i uniknięcie zawieszenia działalności.
 
W marcu 2020 roku poznańskie lotnisko na Ławicy obsłużyło zaledwie 50,9 tysięcy pasażerów, czyli ponad 60% mniej niż w marcu 2019. Kwiecień zapowiada się jeszcze słabiej. Na razie nie wiadomo także, kiedy ruch lotniczy zostanie wznowiony.
autorka: A. Karczewska