Wiceprezydent Konina: jeśli trzeba będzie zamknąć szkoły, to to zrobimy

Jeśli trzeba będzie podjąć decyzję o zamknięciu szkół w mieście, to ją podejmiemy. Po to zostaliśmy wybrani – mówi Serwisowi Samorządowemu PAP Witold Nowak, wiceprezydent Konina.

Według rządowych zapowiedzi z początkiem września dzieci mają wrócić do szkół; rząd zapowiada też nowe przepisy, które mają dać możliwość elastycznego podejmowania decyzji o zawieszaniu tradycyjnej nauki w poszczególnych regionach, uzależnione m.in. od sytuacji epidemicznej. Na razie nie ma jednak oficjalnych wytycznych w tej sprawie. O przygotowaniach do nowego roku szkolnego PAP rozmawiało z Witoldem Nowakiem, zastępcą prezydenta Konina.

Serwis Samorządowy PAP: Jesteśmy na półmetku wakacji, ale nadal nie ma oficjalnych wytycznych w sprawie organizacji nauki w nowym roku szkolnym. Jak Konin przygotowuje się do 1 września?

Witold Nowak, zastępca prezydenta Konina ds. społecznych: Na razie mamy zapowiedzi, które mówią, że wszyscy uczniowie wracają od września do szkolnych ławek. To są tylko zapowiedzi, więc czekamy na oficjalne wytyczne – dopóki ich nie mamy, jesteśmy niejako w zawieszeniu. Im szybciej pojawi się decyzja na poziomie centralnym, tym lepiej, jednak bez względu na to, czy nauka będzie odbywała się stacjonarnie, czy zdalnie, jesteśmy na to przygotowani. Jeśli chodzi o tradycyjne nauczanie, to – jak zawsze – prowadzimy w wakacje niezbędne remonty i dostosujemy się do reżimu sanitarnego. Jeśli chodzi o nauczanie zdalne – mamy już kilka miesięcy doświadczenia, z którego będziemy korzystać. Wejdziemy w nowy rok szkolny z marszu.

Pod adresem zdalnego nauczania posypało się wiele krytycznych głosów…

W.N.: My wyciągamy wnioski ze zdalnego nauczania, które miało miejsce od marca do czerwca. Przeprowadziliśmy na ten temat ankietę wśród uczniów, nauczycieli i rodziców, w której pytaliśmy o plusy i minusy kształcenia na odległość. Odpowiedziało nam całkiem sporo, bo ponad pięć tysięcy osób, w tym: 660 nauczycieli, ponad 2 tys. rodziców i ponad 2,5 tys. uczniów ze szkół podstawowych i ponadpodstawowych.

Wnioski po przeanalizowaniu ankiety to m.in.: potrzeba wprowadzenia jednej platformy edukacyjnej w szkole, określenie jednolitych dla wszystkich szkół standardów nauczania zdalnego, a także rozwijanie relacji poprzez częsty kontakt i rozmowy online – trzeba pamiętać, że uczniowie potrzebują bezpośredniego kontaktu, zarówno z rówieśnikami, jak i nauczycielami.

Jak Pan ocenia pojawiające się w mediach informacje, że szkoły będą przechodzić na zdalne nauczanie w zależności od lokalnej sytuacji epidemicznej?

W.N.: Najważniejsze jest zdrowie uczniów i nauczycieli. Na poziomie samorządu nie mamy dostępu do wszystkich danych, ale jeśli trzeba będzie taką decyzję podjąć, to ją podejmiemy. Znamy swoją rolę w systemie oświaty.

Pojawiają się głosy, że to przerzucanie odpowiedzialności…

W.N.: Ja podchodzę do tego tak – po to zostaliśmy przez mieszkańców wybrani, żeby podejmować decyzje. Czy jest to przerzucanie odpowiedzialności na samorząd? Na pewno lepiej się podejmuje decyzję, jak ma się dostęp do jak największej ilości danych. Ale nam dobrze się współpracuje z wojewodą, ze służbami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo i jeśli trzeba będzie podjąć decyzję o zamknięciu szkół na terenie miasta i przejściu na zdalne nauczanie, to się z tym po prostu zmierzymy.