W ostatnim czasie Urząd Miasta przedstawił dotychczasowe ustalenia dotyczące organizacji roku szkolnego w czasie pandemii. Przy Gabinecie Prezydenta powstał specjalny zespół powołany w celu utworzenia rekomendacji dla placówek oświatowych, z uwagi na bardzo ogólne zalecenia rządu i GIS oraz fakt, że to dyrektorzy i samorządy ostatecznie mają odpowiadać za zabezpieczenie uczniów i nauczycieli.
Dyrektorzy poznańskich szkół ponadpodstawowych zaproponowali, by wprowadzić system nauczania hybrydowego – częściowo stacjonarnie, a częściowo zdalnie, przynajmniej przez pierwsze dwa tygodnie roku szkolnego. W ten sposób dzieci i młodzież wracająca z wakacji mogłaby przejść swego rodzaju “kwarantannę” obserwując ewentualne objawy zakażenia, do jakiego mogłoby dojść w ostatnich dniach przed rozpoczęciem roku szkolnego.
Dyrektorzy podkreślali, że to rozwiązanie zapewniłoby zmniejszenie liczby uczniów przebywających jednocześnie w szkole, dzięki czemu możliwe byłoby zachowywanie dystansu społecznego. Podkreślali, że w związku z reformą edukacji w ubiegłym roku naukę w szkołach podstawowych rozpoczął tzw. “podwójny rocznik”, przez co w wielu szkołach pojawiło się średnio kilkudziesięciu uczniów więcej niż zwykle.
“Zdajemy sobie sprawę z tego, że szkoła powinna pracować z uczniem stacjonarnie i nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu uczniów z nauczycielami i innymi uczniami, ale zdrowie jest kwestią nadrzędną” – wskazywał podczas konferencji prasowej Andrzej Kaczmarek, dyrektor Zespołu Szkół Branżowych w Poznaniu.
Pomysł zyskał aprobatę ze strony Urzędu Miasta. Ostateczna decyzja będzie zależała jednak od dyrektorów, któzy muszą na to uzyskać zgodę sanepidu i kuratorium.
Okazuje się jednak, że tu może pojawić się poważny problem. Wielkopolski Inspketor Sanitarny wraz z Kuratorium Oświaty nie widzą potrzeby wprowadzania systemu hybrydowego nauczania w szkołach.
Podczas wspólnej konferencji przedstawiono zalecenia dla dyrekcji placówek, w których znalazły się m.in. regularne odkażanie powierzchni wspólnych, wietrzenie pomieszczeń, a także utrzymywanie przez uczniów dystansu społecznego czy unikanie sportów kontaktowych w czasie zajęć wychowania fizycznego. Nie ma jednak zaleceń o nauczaniu hybrydowym.
Zdaniem wojewódzkiego inspektora sanitarnego, Jadwigi Kuczmy-Napierały, “takiej zgody (na wprowadzenie nauczania hybrydowego – przyp. red.) nie będzie”, ponieważ “brak ku temu podstaw”. Takie rozwiązanie zdaniem sanepidu, miałoby sens jedynie w sytuacji zakażeń w placówce lub “lokalnych sytuacji epidemiologicznych”.
Zdaniem przedstawicieli poznańskich szkół, a także urzędników, takie zalecenia mogą nie być wystarczające. Zastępca prezydenta Poznania, Mariusz Wiśniewski, poinformował, że jeśli wnioski dyrektorów będą odrzucane, to miasto będzie prosiło o pisemne uzasadnienie decyzji. Jak podkreśla, Miasto nie chce, by w przypadku ewentualnych zakażeń w placówkach, dyrekcja nie była obciążana winą przez rodziców lub nauczycieli za brak odpowiedniego zabezpieczenia.
Wiceprezydent podkreślił także, że z jednej strony dyrektorzy obarczani są odpowiedzialnością za zapewnienie bezpieczeństwa przez władze centralne i inspekcje sanitarne, ale jednocześnie w sytuacji, gdy wypracowywane są procedury bezpieczeństwa, pomysły są odrzucane.