Twierdziła, że w bagażu ma dwie bomby. Głupi żart pasażerki na poznańskim lotnisku

Nerwy, głupi żart czy lekkomyślność? Trudno znaleźć usprawiedliwienie dla zachowania pasażerki na poznańskim lotnisku, która poinformowała pracowników portu, że ma przy sobie dwie bomby. Konieczne było wdrożenie procedur bezpieczeństwa.

Podczas nadawania bagażu rejestrowanego 40-letnia pasażerka lotu na grecką wyspę Kos powiedziała pracownikom lotniska Poznań-Ławica, że w torbie ma dwie bomby. Pracownicy natychmiast wezwali funkcjonariuszy straży granicznej z Zespołu Interwencji Specjalistycznych.

Kobieta została wylegitymowana i przesłuchana. Jak tłumaczyła, informacja o bombie miała być jedynie żartem, który wynikał ze zdenerwowania czekającym ją lotem.

Bagaż został sprawdzony pod kątem możliwych niebezpiecznych przedmiotów, jednak takich nie ujawniono, a walizka została uznana za bezpieczną.

Pasażerka została ukarana mandatem w wysokości 300 złotych. Za zgodą kapitana, mogła także polecieć na wakacje zgodnie z planem.

 

autorka: A. Karczewska