Cztery osoby zmarły po zatruciu grzybami. Wszyscy są z jednego osiedla

Już cztery osoby z os. Tysiąclecia we Wrześniu zmarły po spożyciu trujących grzybów. Wszyscy kupili je na targowisku i od sprzedawcy dostarczającego grzyby do domów. Okazało się, że to, co było sprzedawane jako kanie i gąski było muchomorem sromotnikowym.

Jesień to czas grzybobrania. Niestety, nadal wciąż bardzo mało Polaków potrafi prawidłowo rozpoznać grzyby, co może doprowadzić do tragedii. Tak było w przypadku wydarzeń z Wrześni w ostatnich dniach.

Jako pierwsze, w poniedziałek, do szpitala im. Raszei w Poznaniu trafiły dwie siostry w wieku 66 i 80 lat. Obie były w ciężkim stanie i zmarły po kilku dniach. Jedna z nich została zakwalifikowana do przeszczepu wątroby w Warszawie. Niestety, nie zdążyła tam dojechać.

Rzecznik poznańskiego szpitala, lek. med. Eryk Matuszkiewicz poinformował, że do zatrucia doszło po spożyciu przez pacjentki młodej formy muchomora sromotnikowego, a obie kobiety twierdziły, że zjadły pieczarki. Same nie zbierały grzybów – otrzymały je od sąsiada. Jednocześnie lekarz podkreślił, że to już kolejne przypadki zatrucia muchomorem w tym miesiącu. Odnotowano ich więcej niż zwykle w tym samym czasie.

Jak przekazał dziś rzecznik wielkopolskiej policji, mł. insp. Andrzej Borowiak, seniorki nie są jedynymi ofiarami. Dziś zmarła już czwarta osoba z tego samego wrzesińskiego osiedla. Wszystkie ofiary spożyły muchomora, którego kupowały jako jadalne grzyby na lokalnym targowisku i bezpośrednio od sprzedawcy, który przywiózł je do domu.

Muchomor sromotnikowy jest bardzo podobny do kani, natomiast młode muchomory mogą być mylone z gąskami. Policja apeluje, by nie spożywać nieznanych grzybów, nie kupować ich od nieznanych dostawców, którzy nie posiadają odpowiednich certyfikatów.

W przypadku, gdy ktoś nie jest pewny, czy zebrane przez niego grzyby są jadalne, można zanieść je do sanepidu, który sprawdzi, czy nie ma wśród nich trujących.