Całe życie pomaga innym teraz sama potrzebuje pomocy.

Do naszej redakcji dotarł list od Poznanianki, która straciła dosłownie wszystko. Rodzinę ,dziecko a teraz środki do życia. W dramatycznym apelu prosi o pomoc, gdyż sama nie jest w stanie utrzymać siebie i swojej ciężko chorej mamy. 

Witajcie, zawsze prosiłam ludzi dobrej woli o pomoc dla mojego ciężko chorego syna, który zmagał się od urodzenia z nieuleczalną i śmiertelną chorobą, jaką była dystrofia mięśniowa typu “Duchenna” opiekowałam się synem sama, ponieważ ojciec Adriana zginął w wypadku Nie mogłam podjąć żadnej pracy, bo musiałam opiekować się synem 24 na dobę, bo tylko mnie miał. Choroba z biegiem lat tak postępowała, że syn od 9 lat był przykuty do łóżka, a od 8 oddychał za niego respirator. Wiele ludzi o dobrych sercach nam pomagało i wspierało, żeby syn miał na leki, opatrunki, dzięki którym mógł żyć, były robione różne zbiórki.

Syn po długiej chorobie zmarł

Niestety w zeszłym roku 26 września w wieku 25 lat moje jedyne dziecko, odeszło we śnie, kilka dni przed śmiercią bardzo już cierpiał nie miał siły już mówić i ciągle spał, jego stan bardzo się już pogarszał, każdego dnia czuwałam przy jego łóżku, mimo bólu i cierpienia, z jakim się zmagał, był dzielnym wojownikiem. Dlatego tym razem bardzo proszę o pomoc i wsparcie dla mnie, ponieważ po śmierci Adriana, zostały mi zabrane wszystkie zasiłki, jakie pobierałam na niego, oraz renta socjalna, jaką otrzymywał syn, mało tego część pogrzebu musiałam sama pokryć z pieniędzy, które zostały z pomocy dla syna mało, że zostałam bez środków do życia, to jeszcze zabrano mi prawie 400 zł z zasiłku, ponieważ pobierałam go co 15 każdego, miesiąca a syn zmarł 26 września, więc za te parę dni musiałam opiece oddać dla mnie to wiele, ale takie mają niestety przepisy, najbardziej mnie boli to, że takie matki opiekujące się tak chorymi dziećmi, po jego stracie, zostają bez całkowitej opieki i pomocy, tym bardziej że strata dziecka to dla każdej matki wielki cios, bardzo ciężko to przechodzę a im dłużej, tym gorzej. Człowiek czuje się jak taki, żebrak, bo wszędzie musi się prosić o pomoc. Kiedy syn jeszcze żył mogłam opłacić rachunki, owszem też było ciężko, ale jakoś dawałam sobie radę, teraz jestem w bardzo ciężkiej sytuacji że tak naprawdę nie wiem, jak mam dalej teraz żyć.

Byłam też w urzędzie, zapisałam się na bezrobociu i pobieram od października zasiłek, który będę otrzymywać przez pół roku, potem nie wiem co to będzie dalej, najpierw przez 3 miesiące w kwocie 820 zł potem przez kolejne tylko 600 zł więc po zapłacenie czynszu w kwocie 420 zł i to z dodatkiem mieszkaniowym gdzie mi przyznali na pół roku, oraz co drugi miesiąc za prąd, za który płacę przeszło 200 zł gdzie mam też przyznany dodatek w kwocie 15 zł i nie wiem, czy mam się z tego śmiać, czy płakać, zostają mi na życie grosze, z których muszę dalej żyć, muszę też zapłacić za telewizję i internet, ale jeszcze trochę i zostanę i bez tego, jak zmniejszą mi nie długo zasiłek z bezrobocia, jak wspominałam wcześniej. Rozmawiając też z opieką i informując o mojej sytuacji, Pani poinformowała mnie, że muszę jakoś, z tego żyć, bo przecież jakieś dochody w końcu mam i nie mieszkam sama tylko z mamą, no tak w końcu dla takich co nadużywają, alkoholu mają, a ty możesz wegetować. Staram się też o 2 grupę ze względu na pogarszający się stan mojego zdrowia, mam duże problemy z kręgosłupem i nie mogę podjąć pracy fizycznej, ponieważ nie mogę dźwigać, drętwieją mi obie ręce czasami mam nawet trudności, żeby wstać z łóżka, a ból jest nie do zniesienia, nawet mam momentami problemy z tym żeby coś napisać, ale to wszystko, lata wysiłku i dźwigania przy synu, owszem miał opiekę z hospicjum, pielęgniarkę lekarza, ale sami wiecie jak taka, opieka u nas wygląda, tak naprawdę wszystko wykonuje mama, najwięcej pomaga i czuwa, a ja to robiłam przez 25 lat.

Ciężko chora mama

Mieszkam też z ciężką chorą mamą, która od 8 lat nie wychodzi już z domu ze względu na to, że po chemioterapii, jaką miała kilka lat temu, bo zmagała się z rakiem, zniszczyła jej zdrowe komórki i ma teraz problemy, z poruszaniem się a ma już 70 lat więc wiek też swoje robi, ma też bardzo chore serce, mama otrzymuje emeryturę z dodatkiem pielęgnacyjnym i sama wymaga opieki osoby drugiej, więc nie ma jak mi pomóc, bo większość jej pieniędzy idzie na leki, można powiedzieć, że mam w domu duże dziecko, którym muszę się teraz opiekować, bo sama sobie nie da już rady, nawet muszę ją myć, ale to w końcu moja cudowna mama, która zawsze przy mnie była i wspierała, teraz ja muszę być przy niej i się nią opiekować, nie chce jej teraz stracić jak Adrianka, bo to by był dla mnie podwójny cios, już dość mnie los doświadczył, nie wiem, czy moje serce by to wytrzymało, choć już teraz po stracie syna jest złamane. Ciężko mi bardzo, czasami mam takie myśli, żeby zasnąć i się już nigdy nie obudzić, ale mam dla kogo jeszcze żyć. Wierzę też, że w końcu uda mi się stanąć na nogi i los się do mnie uśmiechnie, bo czasami nie mam już sił dalej walczyć, nawet na bezrobociu nie mają żadnej dla mnie pracy, już mi drugi raz zmienili datę, żeby się do nich wstawić na wizytę, choć jak pisałam, staram się o 2 grupę, ale to wszystko długo trwa przez tę pandemię.

Dlatego proszę o pomoc, bez Was nie dam sobie teraz rady, całe życie starałam się też pomagać innym i wierzę, że tym razem znajdą się ludzie o dobrych sercach, którzy mi pomogą w tym trudnym dla mnie teraz czasie. Nie prosiłam wcześniej o pomoc, bo myślałam, że jakoś sobie dam radę, było mi tak naprawdę też wstyd o tym pisać, ale sytuacja, w jakiej się teraz znalazłam, zmusiła mnie do tego. Chciałabym teraz tylko jednego, żeby przez ten czas, aż nie uda mi się stanąć na nogi nie przejmować się każdym dniem czy mi starczy na opłaty, czy jedzenie.

Pomocy można udzielić wpłacając pieniądze na https://zrzutka.pl/g477gh