Do zatrzymania doszło w październiku 2020 roku, kiedy to na polecenie Poznańskiej Prokuratury CBA zatrzymało Romana Giertycha w sprawie „wyprowadzenia” ze spółki deweloperskiej Polnord ponad 90 mln złotych. W sprawie zatrzymano łącznie 12 osób.
Dom Giertycha został przeszukany, a sam zatrzymany zemdlał podczas akcji służb. Były wicepremier trafił do szpitala, gdzie próbowano mu postawić zarzuty, jednak kontakt z nim był utrudniony.
Prokuratura domagała się aresztowania podejrzanych, jednak sąd w Poznaniu uznał, że nie ma ku temu wystarczającej ilości dowodów, które wskazywałyby na winę oskarżonych.
W grudniu sąd uznał, że próba przedstawienia Romanowi Giertychowi zarzutów w szpitalu, gdy był on nieprzytomny, a kontakt był utrudniony, było „bezprawne i nieetyczne”. Jednocześnie uznano, że Giertych nie ma statusu podejrzanego, ponieważ nie doszło do skutecznego postawienia mu zarzutów.
Dziś poznański sąd po raz kolejny nie zgodził się z poznańską prokuraturą. Sąd uznał, że zatrzymanie Giertycha przez CBA było „nielegalne i niezasadne”, ponieważ CBA nie miało odpowiednich kompetencji do tego typu działań. Jak wyjaśnił sędzia Sławomir Szymański, CBA zajmuje się sprawami korupcyjnymi i działaniami na szkodę ekonomicznych interesów państwa. Tymczasem sprawa dotyczy prywatnej spółki i jej finansów.
Za niezasadne zatrzymanie uznano ze względu na fakt, że nie było żadnych przesłanek, które wskazywałyby na to, że Giertych nie stawi się na przesłuchanie, jeśli zostanie na nie wezwany. Nie było więc potrzeby zastosowania środków zapobiegawczych i niezwłocznego zatrzymania.
Poznańska Prokuratura w ubiegłym tygodniu utraciła postępowanie. Zostało one przekazane do Prokuratury Okręgowej w Lublinie.