Mistrz Polski z Poznania walczy o zdrowie i życie

Marcin Gembiak mieszka w Tarnowie Podgórnym i przez ponad 17 lat był czołowym zawodnikiem na świecie w motorowodniactwie. Po zakończeniu kariery dalej był aktywny oraz skupiał się na wychowywaniu córki. Teraz zmaga się z rzadkim nowotworem.

Marcin Gembiak przez lata był jednym z najlepszych w swojej dyscyplinie. W barwach Klubu Sportowego Posnania  wielokrotnie stawał na podium w najważniejszych imprezach o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym.

Do jego największych sukcesów należy zdobycie tytułu mistrza Europy w klasie T-550 w 2007 roku. W tej samej klasie sięgnął również po brązowy medal mistrzostw świata w 2010 roku. Ponadto w 2003 roku zdobył 3. miejsce w Pucharze Europy.

Po zakończeniu sportowej kariery zdecydował się na przeprowadzkę do mniejszej miejscowości – Tarnowa Podgórnego. Nie zapominał jednak o rywalizacji sportowej, bowiem nawet na sportowej emeryturze brał udział w rajdach samochodowych oraz w amatorskich imprezach biegowych.  Jednak przede wszystkim skupiał się na nowej, najważniejszej roli w życiu – ojca małej Jagny.

Dziś dramat Marcina dotyka całą rodzinę. Wszyscy wierzą że marcin z tego wyjdzie ale diagnoza lekarzy jest druzgocąca. 

Czeka go amputacja nogi.

Myśleliśmy, że nas to nie będzie dotyczyć… a jednak – Osteosarcoma – kostniakomięsniak kości udowej o wysokim stopniu złośliwości, postać osteoblastyczna . Zmiany widoczne już na płucach…Pisze w dramatycznym apelu żona Marcina Maria Gembiak

Czujemy ogromny strach o jego życie, o naszą przyszłość, w której może zabraknąć Marcina. W najbliższym czasie czeka go operacja, kolejna chemioterapia, kolejne dni niepokoju, czy tym razem leczenia zadziała, a nowotwór odpuści… Wiem jedno, zrobię wszystko, by uratować jego życie.
Marcin – w sierpniu skończy 36 la – najlepszy ojciec 4,5 letniej Jagny , złote serce pomagające każdemu a teraz sam potrzebuje pomocy, o którą tak ciężko mu prosić. 

Nowotwór, który nas spotkał jest bardzo, bardzo rzadkim przypadkiem u osób w takim wieku jak Marcin, dlatego mimo odległości zdecydowaliśmy się na leczenie w Warszawie – sami jesteśmy z Tarnowa Podgórnego. Ale zapewne wiecie, żadna odległość nie jest duża jeśli chcemy ratować życie najbliższego.

Po badaniach i kolejnej konsultacji z lekarzem w Instytucie Onkologii wiemy, że na 99% trzeba amputować nogę – walka o życie, a nie o nogę. Od 08.02 ma być podawana seria chemii, operacja, kolejne 6 dawek chemii. Ja nawet nie wiem, czy piszę zrozumiale dla Was, bo oczy mam pełne łez i ledwo monitor widzę. Wiem jedno – że zrobię wszystko, aby Marcin żył i miał protezę, która pozwoli mu na zabawy z córką i powrót do normalności fizycznej i psychicznej.

Każdy dzień daje nam nadzieję, że tym razem usłyszymy dobrą wiadomość, usłyszymy, że nowotwór odpuszcza, pozwoli wygrać życie, pozwoli wciąż być tatą niespełna 5-letniej Jagny! Jest prawie pewne, że Marcin straci nogę, ale nie to jest najważniejsze… Konieczny będzie zakup protezy, których ceny przerażają. Stąd nasza prośba o pomoc, o każdą złotówkę, dzięki której ta niezwykle trudna codzienność, będzie łatwiejsza.