Nastolatkowie pod wpływem alkoholu mieli obrazić Andrzeja Dudę. Stanęli przed sądem

W Sądzie Okręgowym w Kaliszu rozpoczął się proces trzech nastolatków, którzy w ubiegłym roku mieli znieważyć Andrzeja Dudę podczas imprezy rozpoczynającej wakacje.

 

Sprawa ma swój początek w czerwcu 2020 roku, kiedy to trwała kampania wyborcza w wyborach prezydenckich. Uczniowie szkół ponadpodstawowywch w Sulmierzycach w powiecie krotoszyńskim w Wielkopolsce spotkali się na wspólnej imprezie świętując początek wakacji. Nastolatkowie spożywali alkohol.

W pewnym momencie trzech nastolatków zdjęło, a następnie przyniosło na teren zabawy jeden z banerów wyborczych Andrzeja Dudy.

Oskarżeni zaczęli wykrzykiwać wulgarne słowa, w tym m.in. “je**ć Dudę”. Jeden z nich zaczął ciąć baner nożyczkami, a inny z zapalniczką w ręce krzyknął by spalić baner. Całość trwała ok. 10 minut i została uwieczniona na filmiku.

Na imprezie bawił się także syn jednej z krotoszyńskich radnych z ramienia PiS. Na drugi dzień po imprezie opowiedział mamie o zdarzeniu, a ta powiadomiła kolegów z partii oraz policję.

Jak tłumaczyła przed sądem, zgłosiła sprawę, ponieważ komitet wyborczy jest rozliczany z banerów, a “jeden zniknął”. Jej syn twierdzi z kolei, że to mama wypytywała go o zdarzenie, bo “gdzieś o tym usłyszała”. Świadkowie twierdzą, że chłopak nie protestował w czasie zajścia. Jak wyjaśnił później, “bał się, że może dojść do kłótni” z uwagi na fakt, że część osób spożywała alkohol.

Prokuratura oskarża uczniów, że “działając wspólnie i w porozumieniu w miejscu publicznym, okazując rażące lekceważenie porządku prawnego, znieważyli Andrzeja Dudę w ten sposób, że wykrzykiwali słowa wulgarne i uznane powszechnie za obelżywe”. Grozi za to kara nawet pozbawienia wolności.

W sądzie zjawiło się dziś dwóch z trzech oskarżonych. Wszyscy przyznali, że ich zachowanie było nieodpowiedzialne i przeprosili za nie. Wskazali, że był to impuls spowodowany prawdopodobnie spożytym alkoholem i imprezową atmosferą, a całość bardziej uznali za zabawę niż obrażanie kogokolwiek. Nie przyznali się jednak do zarzucanego im czynu. Jak podkreślają, ich celem nie było obrażenie prezydenta.

W podobnym tonie wypowiada się adwokat Tomasz Kowalski, który wskazał, że “tutaj nie ma odpowiedniej formy zamiaru, która jest niezbędna do przypisania zamiaru sprawstwa, czyli w tym przypadku chęci obrażenia prezydenta“. Jego zdaniem, w przypadku tak młodych ludzi i okolicznościach należy raczej nazywać zdarzenie “głupotą, naiwną zabawą czy chęcią zwrócenia na siebie uwagi“.