Salony fryzjerskie w Poznaniu przeżywają oblężenie przed lockdownem

Premier Morowiecki poinformował na konferencji prasowej, że od soboty zostaje wprowadzony twardy lockdown. Zostają zamknięte wszystkie lokale usługowe w tym salony kosmetyczne i fryzjerskie.

Udaliśmy się do paru Poznańskich salonów fryzjerskich, żeby sprawdzić jak słowa Premiera przekładają się na pracę fryzjerów. We wszystkich salonach scenariusz był podobny. Telefony nie przestają dzwonić a pracownicy salonu przyznają że jest to najgorszy moment na zamknięcie ich branży.


„To był jedyny czas w tym roku, gdy mogliśmy nadrobić nasze straty. Kobiety zapisywały się z miesięcznym wyprzedzeniem a teraz wszystko musimy odwoływać”

Mówi Fryzjerka Gabriela z salonu fryzjerskiego Jan w Poznaniu.

Centra i galerie handlowe – tak jak obecnie – pozostają zamknięte, z wyjątkiem m.in.: sklepów spożywczych, aptek i drogerii, salonów prasowych, księgarni. W placówkach handlowych, na targu lub poczcie będą obowiązywały nowe limity osób: 1 osoba na 15 m kw. – w sklepach do 100 mkw. oraz 1 osoba na 20 m kw. w sklepach powyżej 100 m kw. Zakaz działalności obejmie w tym czasie także salony fryzjerskie, urody i kosmetyczne.

“W ślad za kolejnymi obostrzeniami powinna pójść znacząca pomoc państwa np. w formie dopłat do kosztów stałych obejmujących czynsze. Aby ten mechanizm mógł zadziałać konieczne jest zniesienie abolicji czynszowej wynikającej z art. 15ze ustawy covidowej” – przekazała PAP w czwartek PRCH.

Zdaniem PRCH, dla podmiotów, które “w wielu przypadkach znajdują się na skraju bankructwa każdy dzień prowadzenia działalności jest ważny”.