“Wylęgarnia szczurów”, palone śmieci, rozrzucone odpady – mieszkańcy mają dość koczowiska Romów przy ul. Lechickiej

Mieszkańcy Winograd mają dość nielegalnego koczowiska Romów przy ul. Lechickiej. Od wielu lat teren zamieszkuje ok. 100 osób, które stworzyły tam swój „obóz”. Okoliczni mieszkańcy czują się bezradni wobec wciąż obecnego dymu palonych śmieci, bałaganu czy „wylęgarni szczurów”, jakie powstają na terenie koczowiska w związku z nieodpowiednią gospodarką odpadami.

 

Rada Osiedla Nowe Winogrady Północ mając na uwadze kwestie regularnie zgłaszane przez mieszkańców, zwróciła się do zastępcy prezydenta Poznania, Jędrzeja Solarskiego z listem o pomoc w sprawie problemu nielegalnego koczowiska Romów przy ul. Lechickiej.

Od lat osoby narodowości rumuńskiej mieszkają na terenie dawnych ogródków działkowych i choć robią to nielegalnie, a o sytuacji wiedzą m.in. urzędnicy i służby, to do tej pory nie udało się rozwiązać tego problemu. Co więcej, zdaniem okolicznych mieszkańców, uciążliwości stają się coraz większe.

Obecnie na terenie koczowiska mieszka około 100 osób. W liście do wiceprezydenta mieszkańcy zwracają uwagę m.in. na ciągle unoszący się w powietrzu na całym osiedlu dym palonych śmieci, którymi dogrzewają się Romowie. Wskazują na zanieczyszczenie powietrza oraz zagrożenie pożarowe z uwagi na rozpalanie ognia przy użyciu nieodpowiednich materiałów i w prowizorycznie stworzonych „piecach”.

Ogromnym problemem jest także zaśmiecenie okolicy. Romowie wyciągają z pobliskich śmietników „wszystko, co jest możliwe do wykorzystania w ich codziennym życiu”, a „grzebiąc” w pojemnikach, rozrzucają pozostałe rzeczy wokół. Część odpadów „gubią” po drodze, przez co winogradzkie osiedla są zanieczyszczone codziennie nowymi śmieciami. W liście zwrócono uwagę nie tylko na zagrożenie epidemiologiczne przy gromadzeniu odpadów różnego pochodzenia, ale także na ogromny problem związany ze szczurami. Zdaniem mieszkańców domów jednorodzinnych, na terenie koczowiska jest „wylęgarnia” gryzoni, które dobrze czują się wśród bałaganu, odpadów i resztek pożywienia.

Mieszkańcy skarżą się także na uporczywy problem żebractwa i nagabywania pod sklepami, także przez dzieci. Nie brakuje także agresywnych reakcji w przypadku odmówienia dania pieniędzy.

W liście zwrócono uwagę także na nieprzestrzeganie przez Romów zasad bezpieczeństwa epidemiologicznego wynikających ze stanu epidemii w Polsce. Nie zakrywają nosa i ust, nie utrzymują dystansu, a ich higiena także pozostawia wiele do życzenia.

Rada Osiedla, podobnie jak mieszkańcy, liczą na „stanowczą, szybką i konkretną” interwencję w sprawie koczowiska.

Podczas ubiegłotygodniowego posiedzenia Komisji Współpracy Lokalnej, Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego Rady miasta Poznania problem został przedstawiony radnym. Komisja „przyjęła do wiadomości” przedstawione kwestie, jednak sprawę uznano za zamkniętą.

Tymczasem mieszkańcy wskazują na kolejny problem, który nasilił się wraz z nadejściem cieplejszych dni – hałas, głośna muzyka, śpiewy i krzyki także w godzinach nocnych, dochodzące z terenu koczowiska. Sprawa była wielokrotnie zgłaszana do straży miejskiej i na policję