Choć ostrzeżenia IMGW wskazywały na zagrożenie, jakie niosą za sobą komórki burzowe i chmury deszczowe, to niewielu spodziewało się aż takiego efektu. Ulewa do Poznania wkroczyła od wschodu, od strony Kórnika i Swarzędza. Szczególnie ten drugi mocno odczuł skutki ulewy.
W Poznaniu bardzo intensywne opady trwały zdecydowanie dłużej niż zwykle przy takim „oberwaniu chmury”. Ulewa trwała ponad godzinę i skutecznie zmieniła Poznań w nieoficjalną polską Wenecję.
Straż pożarna interweniowała w Poznaniu i powiecie poznańskim około 1700 razy.
Ulice – nie tylko te, z którymi zwykle jest problem podczas ulewy – zostały zalane. Studzienki i kanalizacja deszczowa nie nadążała z odbiorem wody. Jednocześnie, ZDM odpompowywał wodę z miejsc, w których takiej kanalizacji brakuje, m.in. na ul. Drwęckiego, Gołęzyckiej, Zakopiańskiej, Liliowej i Lednickiej. Jak informuje Urząd Miasta, pod stałym nadzorem jest też główna rura, która odprowadza wodę z lewobrzeżnej części Poznania – proces odbywa się bez przeszkód.
Na niektórych ulicach część jezdni lub ścieżek rowerowych została podmyta. Zdarzało się także, że przejazd uniemożliwiały gałęzie lub konary drzew.
Zalane są także piwnice, parkingi i przejścia podziemne, tunele, a także część budynków na najniższych kondygnacjach. Problemy pojawiły się m.in. w poznańskich szpitalach przy ul. Długiej i Krysiewicza oraz w szpitalu w Puszczykowie.
Problemy pojawiły się także w dostawach prądu. W Poznaniu najwięcej przerw odnotowano na północnych osiedlach miasta. Jak przekazał Gabinet Wojewody, na godzinę 18:30 pozbawionych zasilania było ponad 1200 odbiorców z oddziału dystrybucji Poznań. Służby zapowiadają, że jeszcze dziś dostawy prądu mają zostać przywrócone.
Cały czas trwają także naprawy sygnalizacji świetlnych w Poznaniu. Udało się już przywrócić funkcjonowanie większości z nich.