Protesty odbywają się w różnych miastach Polski. W Poznaniu grupa ratowników spotkała się najpierw przed budynkiem Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego, a następnie manifestacja przeniosła się na ul. Półwiejską, gdzie trwa nadal, zabezpieczana przez policję.
To już kolejny protest tej grupy zawodowej w ostatnich latach, choć tym razem połączyli siły z dyspozytorami oraz personelem pomocniczym. Postulaty znane są władzy od lat – to przede wszystkim kwestia podwyżek. Protestujący wskazują, że minimalne wynagrodzenie powinno wynosić co najmniej 4600 złotych brutto, a do tego powinny być doliczane także premie, dodatki za prace w święta i w nocy oraz nagrody. Manifestujący wskazują także na kwestie umów oraz godzin pracy.
Jak twierdzą, wymaga się od nich ciężkiej pracy przy zarobkach, które nie odpowiadają wysiłkowi. Część protestujących ma transparenty z hasłami takimi jak m.in. „przy następnej fali będziemy na kasie w Lidlu” czy „ratownik medyczny ofiarom systemu”.

















