Zarzuty dla rodziców 2,5-letniego chłopca, który utonął w Antoninie

Rodzice 2,5-letniego chłopca, który utonął w Jeziorze Szperek w Antoninie usłyszeli zarzuty i przyznali się do braku sprawowania opieki nad dzieckiem. Prokuratura podkreśla, że oboje zorientowali się, że syna nie ma z nimi dopiero, gdy na plaży trwała już jego reanimacja, a policja szukała opiekunów dziecka.

Do tragedii doszło w czwartek rano. Po zgłoszeniu o godzinie 7:14 od spacerowicza na plaży o unoszącym się na jeziorze ciele dziecka, na miejsce wysłano służby ratunkowe. Strażacy wyłowili z wody 2,5-letniego chłopca. Dziecko było w samej pieluszce i nie dawało oznak życia. Strażacy natychmiast przystąpili do reanimacji, która była kontynuowana potem przez ratowników medycznych przez ok. 2 godziny. Nie udało się przywrócić funkcji życiowych chłopca.

W czasie trwania akcji ratunkowej strażacy przeszukiwali jezioro podejrzewając, że mogą w nim być opiekunowie dziecka. Policja ustaliła jednak, że rodzice chłopca znajdowali się w ośrodku wypoczynkowym i nie byli świadomi tego, że ich syn zniknął z wynajmowanego przez nich domku.

Badanie wykazało, że ojciec był trzeźwy (zgodnie z przepisami kodeksu karnego definiującymi trzeźwość – miał około 0,08 promila., a matka miała ok. promil alkoholu w wydychanym powietrzu. Od obojga pobrano krew do dalszych badań. Rodzina przebywała w wynajętym domku wraz z 12-letnią córką oraz znajomym i jego 12-letnią córką.

Świadkowie, którzy wynajmowali domki obok rodzin twierdzą, że cała grupa bawiła się na mocno zakrapianej alkoholem imprezie do ok. godziny 5:00 (więcej o sprawie tutaj).

Policja zabezpieczyła monitoring z terenu obiektu, w celu ustalenia w jaki sposób i o której godzinie dziecko opuściło domek i udało się nad jezioro.

Na podstawie już zebranego materiału dowodowego w sprawie, Prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wielkopolskim postawiła 29-letniej matce oraz 32-letniemu ojcu dziecka zarzuty związane z niezapewnieniem należytej opieki nad małoletnim synem, czym narazili dziecko na utratę życia i zdrowia. Wskazano, że rodzice pozostawili niezabezpieczone i niezamknięte drzwi od domku letniskowego, z którego chłopiec „samodzielnie wyszedł”, a następnie udał się kilkaset metrów nad jezioro, gdzie wszedł na pomost i wpadł do wody.

Prokuratura podkreśla fakt, że rodzice zorientowali się, że nie ma z nimi syna dopiero, gdy trwała już akcja reanimacyjna nad jeziorem oraz że matka była w tym czasie pijana.

Oboje przyznali się do braku opieki na dzieckiem.

Za zarzucane im czyny grozi im kara do 5 lat pozbawienia wolności.