“Dziura w dachu”, pustki i beton – rozmawiamy z prezes Targowisk o Rynku Łazarskim

Na początku grudnia 2021 roku oficjalnie oddano do użytku przebudowany Rynek Łazarski w części, w której mieści się targowisko. Nowa odsłona budzi jednak wiele kontrowersji. Kupcy narzekają na ceny i zimno, klienci także zwracają uwagę na „dziurę w dachu”, miejsca parkingowe i beton. Postanowiliśmy skonfrontować zarzuty ze stanowiskiem spółki Targowiska. Odpowiedzi na pytania związane z Rynkiem Łazarskim – te łatwe i nieco trudniejsze – udzieliła nam prezes spółki, Iwona Rafińska.

Iwona Rafińska była gościem programu „Hej Poznań”. W rozmowie z Piotrem Szulcem opowiedziała o inwestycji na Rynku Łazarskim, który po przebudowie budzi różne emocje. Jedni doceniają porządek, lepsze warunki, stworzenie miejsca na wydarzenia kulturalne i przestrzeń wspólną, a inni krytykują za beton, sposób wykonania i zastosowane rozwiązania.

Zapytaliśmy prezes o wybraną formę konstrukcji dachu oraz to, dlaczego nie zamontowano na nim paneli fotowoltaicznych, które umożliwiłyby „samowystarczalność” energetyczną dla tego miejsca.

Iwona Rafińska przytoczyła historię zadaszenia. Jak przypomniała, projekt powstawał od 2015 roku, kiedy to prowadzono analizy, konsultacje z ekspertami, kupcami i mieszkańcami. Na podstawie zebranych głosów ustalono, że nie będzie tworzone pełne zadaszenie, a całość ma skupić się na ochronieniu kupców przed opadami atmosferycznymi. Początkowo planowano ustawienie straganów z zadaszeniami, jednak to nie spełniłoby swojej roli w pełni. Wówczas wrócono do rozważań całkowitego zadaszenia, co także budziło mieszane odczucia ze względu tworzenie przestrzeni niemal całkowicie zamkniętej. Ostatecznie przyjęto obecną formę jako kompromis między różnymi wizjami i przy uwzględnieniu kwestii estetycznych.

Podczas projektowania brano pod uwagę konieczność zastosowania takiej formy zadaszenia, która nie będzie ciężka, będzie spełniać swoją funkcję, a jednocześnie wpisze się w otoczenie, które jest historyczne. Wybrano rozwiązanie, które jest lekkie – „dmuchane” i nie wymaga dużych, ciężkich konstrukcji, co pozwoliło na „zaoszczędzenie” przestrzeni.

Pod zadaszeniem znalazło się 2,5 tysiąca metrów kwadratowych powierzchni.

Dlaczego mieszkańcy mówią o „dmuchanym” dachu i dlaczego wybrano właśnie takie zastosowanie? Jak wyjaśniła prezes spółki Targowiska, dach jest „dmuchany”, ponieważ składa się z poduszek powietrznych.

W odpowiedzi na pytanie, dlaczego nie zdecydowano się na umieszczenie paneli fotowoltaicznych na dachu, co pozwoliłoby na obniżenie kosztów energii elektrycznej, Iwona Rafińska wskazała, że takie rozwiązanie sprawiłoby, że na rynku byłoby… ciemno, a to z kolei wymagałoby dodatkowego sztucznego światła. Minęłoby się to z ideą zakupów na targowisku, gdzie oczekuje się przyjaznych, naturalnych warunków i okoliczności. Podkreśliła jednocześnie, że zastosowana technologia „poduszkowa” sprawia, że zadaszenie nie generuje wysokich kosztów utrzymania pod względem energii elektrycznej.

Co z kwestią „dziury w dachu”? Część kupców i mieszkańców wskazuje, że forma zadaszenia z otworem w środku sprawia, że nie spełnia ono w pełni swojej funkcji. Prezes spółki Targowiska, że to, co część osób nazywa „dziurą” jest tak naprawdę otworem wentylacyjnym, niezbędnym przy takiej powierzchni. Będzie to szczególnie istotne latem, przy wyższych temperaturach. Jak wyjaśniła, projektując starano się, by pod otworem nie znajdowały się stoiska handlowe. Kupcy wskazują jednak, że w sytuacji wiatru, opady i tak są przenoszone na nich.

W wywiadzie dla portalu codziennypoznan.pl, Iwona Radlińska powiedziała także, że spółka rozważa dodatkowe nasadzenia zieleni pod otworem, by całość była bardziej przyjazna i estetyczna. Być może jest to sposób na zmniejszenie rzucającej się w oczy „betonozy”, na którą zwracają uwagę przeciwnicy obecnego kształtu Rynku Łazarskiego.

Piotr Szulc zapytał także o kwestię często podnoszoną przez kupców, czyli ceny najmu powierzchni. Jak zaznaczają, są one wyższe niż były przy poprzednim targowisku. Zdaniem zarówno kupców jak i mieszkańców sprawia to, że targowisko „świeci pustkami”.

W odpowiedzi prezes spółki przyznała, że ceny najmu wzrosły w stosunku do tych z 2019 roku, czyli momentu, w którym rozpoczęła się przebudowa targowiska. Wzrost wyniósł 10%, co zdaniem prezes nie jest dużą różnicą.

„Myślę, że wszyscy mamy świadomość, że to nie jest znaczna podwyżka, szczególnie jeśli mamy na uwadze inflację przez ten czas, mamy wzrost wynagrodzeń pracowników, a przy utrzymaniu tak ogromnej przestrzeni jak targowiska ma to jednak ogromne znaczenie – są to firmy sprzątające czy wywóz odpadów. Wzrosły tez koszty energii i odprowadzania wody. My to wszystko zliczamy” – wskazała Iwona Rafińska

Co z pustkami, o których mówią mieszkańcy? Jak przekazała prezes, na 90 miejsc handlowych, w momencie otwierania przebudowanego rynku, czyli w grudniu 2021 roku, zajętość wynosiła 93%. Obecnie jak zaznaczyła, trwa sezon, który nie jest korzystny dla żadnego z targowisk i ich wystawców. Obecnie, mimo warunków atmosferycznych, z umów podpisanych przez spółkę wynika, że 86% miejsc jest zajętych. Zaznaczyła, że część kupców decyduje się na handel jedynie w weekendy, gdy pogoda ku temu sprzyja, dlatego część stoisk „wydaje się pusta” tak naprawdę jest zarezerwowana przez sprzedających. Więcej o sytuacji będzie można powiedzieć w marcu, kiedy to jak wskazała rozmówczyni Piotra Szulca, przychodzi czas, gdy kupcy wracają na targowiska. Jednocześnie zaznaczyła, że obecnie wolny jest tylko jeden pawilon handlowy.

W czasie programu zapytaliśmy także o wydarzenia kulturalne na targowisku. Jak zauważyła Iwona Rafińska, zarówno spółka Targowiska jak i Miasto Poznań ma zarezerwowane środki na różne wydarzenia na terenie Rynku Łazarskiego. Mieszkańcy mogą liczyć na kolejną edycję Eko Targowisk, czyli wydarzenia, w ramach którego można z jednej strony kupić szereg produktów i wyrobów ekologicznych, z drugiej wziąć udział w ekowarsztatach.

Na koniec Piotr Szulc spytał jeszcze o kwestię parkowania przy rynku. Część kupców i mieszkańców skarży się na brak miejsc parkingowych, które ich zdaniem zostały zlikwidowane przez inwestycję.

Jak wyjaśniła Iwona Rafińska, mówiąc o strefie przy Rynku pozostaje 160 miejsc parkingowych, czyli dokładnie tyle samo co przed przebudową. Spośród nich 10 opłacanych jest przez spółkę Targowiska jako miejsca dla samochodów dostawczych na załadunek i wyładunek na targowisko. Powstały z myślą o tych pojazdach, które z uwagi na swoje gabaryty i potrzebę miejsca do przeniesienia towaru, mają zwykle problem z parkowaniem na „standardowych” miejscach. Są też wyznaczone miejsca dla osób niepełnosprawnych.

Dlaczego więc mieszkańcy mają wrażenie, że miejsc jest mniej? Dlatego, że często zdarzało się, że parkowano… nielegalnie. Spółka liczy jedynie miejsca wyznaczone zgodnie z prawem, a tych liczba nie uległa zmianie.

Cały wywiad można obejrzeć na naszym kanale YouTube: