Dzieci i młodzież w poznańskich szkołach. Dla większości nie ma miejsc w oddziałach przygotowawczych

Do Poznania docierają kolejni uchodźcy z Ukrainy, w tym wiele dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym. Część już dołączyła do poznańskich placówek oświatowych. W Poznaniu uruchomiono kilkadziesiąt oddziałów przygotowawczych, które mają pomóc dzieciom i młodzieży w nauce języka polskiego, jednak brakuje miejsc dla wszystkich.

 

Jak wynika z danych MIasta, jeszcze przed wybuchem wojny do poznańskich placówek oświatowych uczęszczało ponad 1800 dzieci z Ukrainy. Były one dziećmi osób, które przybyły do Polski jako imigranci, głównie w celach zarobkowych.

Podczas ostatniego posiedzenia Komisji Oświaty i Wychowania UMP poinformowano, że od 24 lutego, czyli od agresji Rosji na Ukrainę do szkół i przedszkoli w Poznaniu przybyło dodatkowych ok. 500 uczniów będących uchodźcami. Liczba stale się zmienia i z dnia na dzień jest ich coraz więcej, a spodziewane są kolejne grupy przybywające do Poznania.

Wiele z dzieci nie zna języka polskiego, co utrudnia im kontakt z rówieśnikami oraz naukę w polskich szkołach. Szczególnie trudno jest tym w starszych klasach, gdzie jest więcej przedmiotów, często z bardziej zaawansowanym słownictwem.

Pomóc mają oddziały przygotowawcze. Obecnie w Poznaniu jest ich 31, a do każdego może uczęszczać maksymalnie 15 osób. Łatwo zatem przeliczyć, że jest to zbyt mało, by zapewnić przygotowanie wszystkim. Oznacza to, że znaczna część dzieci i młodzieży rozpoczyna naukę bez wcześniejszego przygotowania.

Jak poinformowano podczas posiedzenia Komisji Oświaty i Wychowania, możliwe jest, że w przyszłości powstaną kolejne, w tym także te w szkołach ponadpodstawowych.

Radni zauważyli także problem z nauką dla dzieci z niepełnosprawnościami. Bez odpowiednich dokumentów nie mogą być zapisani do szkoły czy klasy specjalnej. Procedury uzyskania ich są bardzo długie i nie można ich przyspieszyć.

Minister edukacji, Przemysław Czarnek wielokrotnie podkreślał, że polskie szkoły są przygotowane do przyjęcia dzieci uchodźców. Jak wskazują jednak nauczyciele, dyrektorzy i rodzice, a także samorządowcy, samo zwiększenie limitów miejsc w klasach, co wprowadził minister nie jest wystarczające. Brakuje nauczycieli, odpowiedniego przygotowania dzieci, a także samych miejsc w placówkach – nawet przy zwiększonych limitach.