Lekarka nie udzieliła pomocy mężczyźnie, który zasłabł? Zakończono postępowanie WIL w sprawie śmierci przy przychodni

Wielkopolska Izba Lekarska zakończyła postępowanie sprawdzające w sprawie podejrzenia nieudzielenia pomocy mężczyźnie, który w listopadzie ubiegłego roku zasłabł niedaleko przychodni. Ratownicy medyczni, którzy zostali wezwani na miejsce umieścili wówczas w notatce informację, że wokół poszkodowanego był „tłum gapiów, w tym lekarka i pielęgniarka POZ nieudzielające pomocy!”. Izba sprawdzała, czy i w jakim stopniu lekarka zachowała się odpowiednio lub nieodpowiednio do sytuacji. Cały czas trwa także postępowanie Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

 

Sprawę opisywaliśmy na początku listopada na naszym portalu (tutaj). Do zdarzenia doszło 29 października, kiedy to 50-letni mężczyzna szedł do przychodni w Swarzędzu w celu skonsultowania wyników badań. Będąc około 150 metrów od placówki medycznej zasłabł i upadł na ziemię.

Jak relacjonowała jego partnerka na podstawie informacji, które zebrała, sprzedawczyni pobliskiego sklepu widząc sytuację wezwała pogotowie ratunkowe i pobiegła do przychodni po pomoc. Tam miała usłyszeć, że zespół nie może opuścić placówki. Później jednak przy poszkodowanym pojawiły się lekarka oraz pielęgniarka.

Po przyjeździe pogotowia ratunkowego zespół ratownictwa rozpoczął resuscytację, jednak nie udało im się przywrócić czynności życiowych mężczyzny. W Karcie Medycznej Czynności Ratunkowych ratownicy dodali informację „mężczyzna znaleziony na ulicy, tłum gapiów, w tym lekarka i piel.poz, stojące obok i nie udzielające pomocy!!!!!!!!”.

Pogotowie powiadomiło o sytuacji Wielkopolską Izbę Lekarską, Okręgową Izbę Pielęgniarek i Położnych, a także prokuraturę informując o możliwości nieudzielenia pomocy przez świadków zdarzenia, w tym także pielęgniarki i lekarki.

Wielkopolska Izba Lekarska właśnie zakończyła postępowanie sprawdzające. Ustalono, że do przychodni zgłosiła się osoba, która poinformowała o zasłabnięciu mężczyzny na ulicy, jednak w tym samym momencie obecna w placówce lekarka udzielała „pilnej pomocy pacjentowi z zawałem serca”. Po zabezpieczeniu pacjenta kilka minut później wyszła jednak z przychodni na wskazane miejsce wraz z pielęgniarką. Zauważyła, że nikt nie udzielał pomocy, ale przekazano jej, że wezwano na miejsce pogotowie ratunkowe.

Jak wynika z zeznań świadków, pierwotna wersja wydarzeń zgłaszana przez partnerkę 50-latka oraz sprzedawczynię nie jest w pełni prawdziwa. Ustalono, że lekarka podjęła czynności medyczne. Kobieta zbadała mężczyznę ustalając brak tętna i oddechu, zasinienie karku oraz rozszerzone i mętne źrenice, co w jej ocenie oznaczało, że upłynął czas na skuteczną resuscytację, w związku z czym odstąpiła od dalszych czynności. Wielkopolska Izba Lekarska zgodziła się z decyzją lekarki uznając ją za słuszną.

Zdaniem Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej, który przeanalizował zarówno dokumentację pogotowia jak i przychodni, a także zeznania świadków, nie ma podstaw, by stwierdzić, że lekarka zaniedbała swoje obowiązki. Tym samym Wielkopolska Izba Lekarska oraz sam Rzecznik umorzyły postępowanie.

Przyznano jednak, że komunikacja między lekarką a zespołem ratownictwa, który przyjechał na miejsce „nie przebiegała idealnie”. Prawdopodobnie ratownicy nie wiedzieli, że lekarka wykonała już badanie i dokonała oceny sytuacji.

Decyzja Wielkopolskiej Izby Lekarskiej nie oznacza jednak końca sprawy. Postępowanie prowadzi także zawiadomiona przez Pogotowie Ratunkowe prokuratura w Poznaniu. Analizowane są nagrania monitoringu, przesłuchiwani są świadkowie. Prokuratura podkreśla, że nie postawiono nikomu zarzutów, a sprawa dotyczy wszystkich obecnych na miejscu świadków, którzy mogli udzielić pomocy, a nie jedynie lekarki i pielęgniarki.