Po długiej przerwie Żandary przeszli przez Ławicę.

W skład Żandarów zazwyczaj wchodzą dziad, muzykant, baba, żandarm na drewnianym koniu, kominiarz, ksiądz, zawsze musi też być niedźwiedź w kożuchu.

Wszyscy w maskach, ubrani mozliwie najbardziej pstrokato, krążą w Lany Poniedziałek po Ławicy przymując co łaska od gospodarzy w zamian za życzenia pomyślnego roku, solidne razy laską od baby i batem od żandarma, obowiązowe są także plamy sadzy na szczęście od kominiarza.

Żandary chodzą wyłącznie po Ławicy – dlaczego tylko tam?

Dziś już nikt nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie, wszyscy wiedzą jedynie, że tak było “od zawsze”. I ta tradycja staje się coraz popularniejsza nawet wśród tych nowych mieszkańców tej dzielnicy.
– Oczywiście że wiemy, co to są Żandary – śmieją się Monika i Maciej, którzy od roku mieszkają w jednym z nowych osiedli na Ławicy. – Właśnie się wybieramy ich szukać, bo że do domów zaglądają to wiemy, ale czy do bloków też wejdą? A nam by się w tym roku trochę szczęścia ekstra przydało…

Monika i Maciej nie są jedyni. Szukają ich też kolejni nowi ławiczanie, którzy koniecznie chcą pokazać przebierańców dzieciom, a także starzy, bo co będzie, jeśli zapukają do drzwi akurat wtedy, gdy cała rodzina będzie w kościele…?

Żandarów nie jest trudno znaleźć, choć jeśli się nie zdąży na 9 rano, gdy tradycyjnie pojawiają się przy kościele, to można się ich naszukać – ławica przecież jest całkiem sporą dzielnicą… Ale ich obecność można poznać po grupie podekscytowanych dzieci biegających po ulicach, które stanowią swego rodzaju honorową eskortę Żandarów, a przy okazji uprzedzają sąsiadów, że Żandary już nadchodzą.

Przejście Żandarów przez Ławicę tradycyjnie kończy się zdobywaniem komina ławickiej piekarni, ale to dopiero wtedy, gdy obejdą już wszystkie ławickie ulice. A jeśli komin zostanie zdobyty – to wszystkich czeka bardzo udany rok…