Kuchnia, zabytki, historia, natura i… tolerancja. Dlaczego poznaniacy zakochują się w Jordanii?

Jeden z siedmiu cudów świata, najstarsza na świecie mapa mozaikowa, najniżej położony punkt na Ziemi, miejsce chrztu Chrystusa, a do tego pachnąca ziołami i przyprawami kuchnia, poszanowanie dla różnych religii i ogromna otwartość dla drugiego człowieka – to tylko część tego, co czeka na turystów przylatujących do Jordanii. Na poznańskim lotnisku wśród odprawiających się na lot do Ammanu można spotkać rodziny z dziećmi, grupy znajomych, zakochane pary, pielgrzymów czy emerytów wybierających się na wakacje. Co takiego sprawia, że poznaniacy coraz chętniej odkrywają tajemnice tego państwa i dlaczego każdy powinien wybrać się tam choć raz w życiu?

Godzina piąta rano na pustyni Wadi Rum wita spokojem, który ogarnia nawet najbardziej zapracowanych i pogrążonych w myślach. Słońce dopiero powoli wstaje, przygotowując się do wyjścia zza czerwono-bordowych ogromnych skał. W oddali słychać prychanie wielbłądów, które spacerują po piasku, z drugiej strony poszczekują psy goniące się nawzajem, a spomiędzy skał wydobywa się poranny śpiew ptaków, które mieszkają tam mimo ograniczonej zieleni w okolicy. Choć wydawać by się mogło, że dźwięków nie brakuje, to czekając na wschód słońca można pogrążyć się w ciszy i poczuć, jak spokój ogarnia umysł i ciało.

Spędzenie nocy na pustyni Wadi Rum, która jest obszarem chronionym, wpisanym na listę światowego dziedzictwa UNESCO to jeden z obowiązkowych punktów wizyty w Jordanii. Charakterystyczny kolor piasku, przez który Wadi Rum nazywane jest „Marsem na Ziemi”, osławił to miejsce poprzez ekrany kinowe. To właśnie tu kręcono sceny do takich filmów jak m.in. „Gwiezdne Wojny”, „Marsjanin” „Transformers: Zemsta upadłych”, „Czerwona Planeta” czy „Lawrence z Arabii”.

Pustynię zamieszkują Beduini, którzy prowadzą tam miejsca noclegowe – od tych zbliżonych do beduińskich namiotów po luksusowe małe domki z przeszklonym dachem pozwalającym na oglądanie gwiazd. Gości zapraszają na tradycyjną słodką herbatę i posiłki, w tym dania gotowane przez kilka godzin… pod ziemią. Zachód słońca najlepiej oglądać w ramach wyprawy jeepem po pustyni, która okazuje się być atrakcją samą w sobie. Dorośli ludzie potrafią cieszyć się jak dzieci, gdy beduiński kierowca postanawia zwiększyć prędkość jadąc po wydmach sprawiając, że jazda zaczyna przypominać przejażdżkę kolejką górską. Później przychodzi czas na oglądanie gwiazd na niezakłóconym miejskimi światłami niebie.

To jedna z wielu atrakcji, jakich można doświadczyć w Jordanii. Niewielkie państwo w ostatnich latach coraz częściej staje się kierunkiem podróży turystycznych. To już nie tylko miłośnicy „nieznanych” i nieco „egzotycznych turystycznie” kierunków, ale także osoby, które nie mają dużego doświadczenia w podróżowaniu. Jordania ma wiele do zaoferowania – do zwiedzania, relaksu, uprawiania sportu, rekreacji czy w celach pielgrzymkowych. Czy to państwo, które każdy powinien odwiedzić choć raz w życiu? Zdaniem lokalnej przewodniczki, Aminy, która jest pół Polką, pół Jordanką, zdecydowanie tak.

„Jordania to jest połączenie życia nieco europejskiego i tego na Bliskim Wschodzie, typowo arabskiego, dlatego obowiązkowo powinna się znaleźć na liście kierunków podróży u każdego” – przyznaje Amina w rozmowie z portalem Codzienny Poznań

Jednym z najbardziej znanych miejsc jest Petra. Ogromne miasto wykute w skałach to nie tylko dowód na zdolności budownicze Nabatejczyków czy też miejsce, w którym Indiana Jones szukał Świętego Graala. To także jeden z ogłoszonych w 2007 roku siedmiu cudów świata, datowany na III-I wiek p.n.e.

Dotarcie do najbardziej charakterystycznych miejsc, w tym do najsłynniejszego Skarbca wiąże się z wędrówką najpierw na otwartej przestrzeni wśród wykutych w skałach budowli, a następnie przepięknym, głębokim na 70 metrów wąwozem As-Siq. Można skorzystać z jazdy meleksem lub na wielbłądzie czy koniu. Beduini – jedyna grupa, która ma prawo prowadzić na tym obszarze „interes” – zachęcają turystów do skorzystania z takich usług wołając po angielsku, że jest to wliczone w cenę biletu wstępu. Rzeczywiście, przejażdżka sama w sobie jest już opłacona. Należy jednak pamiętać o istotnym w kulturze arabskiej zwyczaju, czyli napiwku. Dlaczego? Chociażby dlatego, że odmowa jego wręczenia wiąże się z… pozostaniem na grzbiecie zwierzęcia. Opiekun nie pozwoli z niego zsiąść dopóki nie otrzyma dodatkowej zapłaty.

Na niespodziewane napiwki należy przygotować się na każdym kroku. W mediach społecznościowych nie brakuje zdjęć robionych na półkach skalnych, na których turyści siedzą na dywanie, a w tle widać ogromny Skarbiec. By dojść do jednego z takich miejsc urokliwych fotografii trzeba mieć przewodnika – i to nie tego, z którym np. przyszło się w ramach ogólnego zwiedzania Petry, a miejscowego Beduina. Cena za poprowadzenie na miejsce podlega negocjacji i zwykle wynosi od 5 do 10 JOD za osobę.

Sama trasa nie należy zwykle do łatwych, a w wielu miejscach bywa niebezpieczna, choć można ją pokonać nawet w długich sukniach i spódnicach. Gdy po wspinaczce widać już charakterystyczną półkę skalną i zaczyna się planować zdjęcia podliczając w głowie liczbę polubień, jakie zdobędą w mediach społecznościowych pojawia się kolejny Beduin, który oświadcza, że… półka skalna to jego „sklep” i należy uiścić za to opłatę wstępu, w ramach której poza możliwością zrobienia sobie tam zdjęć otrzyma się także beduińską herbatę lub kubek wody. Wysokość takiej opłaty to ok. 1 JOD lub 1 dolara amerykańskiego, w zależności od negocjacji.

Przechadzka po całym obszarze zabytkowej Petry to doświadczenie, którego nie da się opisać. To spacer po mieście, które powstało w wyjątkowym miejscu, ukryte przed światem nie tylko wieki temu, ale także współcześnie – ze współczesnej Petry, choć położonej na wzgórzu – nie można dostrzec budowlanych dzieł Nabatejczyków.

Czy do Petry można wybrać się z dziećmi? Jak opowiada Amina, zdecydowanie tak i przyznaje, że sama zabrałaby tam swoje maluchy. Ogromna przestrzeń, po której mogą swobodnie biegać dzieci, a jednocześnie możliwość skorzystania z przejażdżki meleksem, gdy są zmęczone pomogą pokonać trasę, a wspomnienia pozostaną w ich pamięci na zawsze.

Jordania to jednak wiele więcej niż najbardziej znane atrakcje. Madaba – miasto niedaleko Ammanu, jest jednym z najbardziej „mozaikowych” miejsc na świecie. To tu od wieków powstają wyjątkowe obrazy, ozdoby, kształty. W lokalnych manufakturach można kupić je w najróżniejszej formie – od małych magnesów, przez obrazy po stoły. Przepiękne mozaiki zdobią kościoły, kaplice, ulice i domy.

To właśnie tu znajduje się także m.in. najstarsza na świecie mapa mozaikowa – podłogowa mozaika przedstawiająca mapę Bliskiego Wschodu z okresu bizantyjskiego, będąc najstarszym kartograficznym przedstawieniem Ziemi Świętej uwzględniającym Jerozolimę.

Niedaleko znajduje się również Góra Nebo, z której rozpościera się przepiękny widok na malowniczą okolicę – według lokalnej tradycji i ustaleń starożytnych pątników, to właśnie z niej Mojżesz ujrzał Ziemię Obiecaną. Także tam podziwiać można mozaiki w klasztorze znajdującym się na szczycie.

Nawiązań do religii jest tu więcej. Choć przez lata w pamięci wielu utkwiło skojarzenie miejsca chrztu Chrystusa z Izraelem, to według ustaleń historyków i badaczy, tak naprawdę odbyło się po drugiej stronie Jordanu, czyli właśnie w Jordanii. Historię przybliża ksiądz w Betanii, który chętnie oprowadzi także m.in. po miejscu, w którym według ustaleń mieszkał Jan Chrzciciel.

Podczas wycieczki do Jordanii nie można ominąć także Morza Martwego, czyli najniżej położonego punktu na Ziemi. Co ciekawe, mimo nazwy tak naprawdę jest to jezioro bezodpływowe położone w tektonicznym rowie Jordanu. Wyróżnia się ogromnym zasoleniem, które odnotowywano już nawet w Biblii. Tak duże stężenie soli sprawia, że nawet osoby nieumiejące pływać bez problemu unoszą się na jego powierzchni. Co więcej – wyporność jest tak duża, że czasem trzeba się namęczyć, by położyć nogi na dnie i wyjść na brzeg. Najlepiej kłaść się na plecach, by uniknąć przypadkowego połknięcia tak dużej dawki słonej wody. Nie jest to również miejsce przyjazne innym organizmom – ryby przeżyją w niej maksymalnie 6-9 minut.

Wizyta nad Morzem Martwym to także idealna okazja, by skorzystać z bogatego w minerały błota. Kosmetyki na jego bazie można kupić w Polsce, jednak na miejscu jest dostępne w najprostszej postaci – prosto z morza. W Jordanii, w przeciwieństwie do sąsiedniego Izraela, na plażach są specjalne miejsca, w których „wyrzucane” jest błoto, co ułatwia jego nabieranie i nakładanie na ciało. Co ciekawe, obowiązuje zakaz kąpieli po zmroku. Niestety, poziom wody stale spada, przez co przez ostatnie kilkadziesiąt lat powierzchnia morza zmniejszyła się o ponad 30%. Obecnie szacuje się, że poziom wody obniża się o ok. metr rocznie.

Nieco inne doświadczenia wodne można przeżyć nad Morzem Czerwonym wybierając się do Akaby. To miasto turystyczne nie tylko dla podróżnych zza granicy, ale także kierunek wypoczynku Jordańczyków. Jest ośrodkiem sportów wodnych i idealnym miejscem do snorkelingu i nurkowania, pozwalających na podglądanie tego, co dzieje się w podwodnym świecie. Rafy koralowe, ryby i inne organizmy żyjące pod wodą można oglądać z bliska, najlepiej korzystając z jednego z wielu miejsc oferujących podróż łodzią po morzu – często także z ofertą lunchu na pokładzie.

Istotną dla turystów informacją jest fakt, że Akaba znajduje się w strefie wolnocłowej. Warto więc zrobić tu zakupy zarówno w zakresie ubrań, przypraw, jedzenia jak i dywanów, perfum, czy alkoholu. Należy jednak sprawdzić limity, jakie obowiązują na daną grupę produktów, by uniknąć problemów podczas kontroli. Zakupy robią tu zarówno miejscowi jak i turyści.

Jest też coś dla fanów dawnej architektury. Cytadela oraz teatr rzymski w Ammanie, a także ruiny miasta Dżerasz to także ciekawe miejsca. Warto wybrać się też na spacer uliczkami stolicy Jordanii, by poznać bliżej codzienne życie mieszkańców, a także zwrócić uwagę na… murale, których nie brakuje na budynkach.

Podczas wizyty w Dżerasz można nie tylko podziwiać architekturę i ruiny dawnego miasta, ale także kupić wiele pamiątek na targu, którego kupcy oferują najróżniejsze towary zapewniając, że można je u nich kupić… „taniej niż w Biedronce”. Poza znajomością niektórych polskich zwrotów, zaskakuje także otwartość kupców na.. zapłatę w złotówkach. Okazuje się, że wystarczy spytać, a niektórzy szybko przeliczą cenę i po krótkiej kalkulacji przyjmą polskie pieniądze.

Ciekawych miejsc i atrakcji w Jordanii nie brakuje. Państwo zachwyca jednak także czymś innym. Po pierwsze to otwartość mieszkańców i poszanowanie dla różnorodności. Choć jest to państwo stosunkowo biedne, pozbawione nie tylko naturalnych złóż, ale nawet z mocno ograniczonym dostępem do wody, to mieszkańcy pozostają bardzo otwarci i życzliwi dla przyjezdnych. Stereotypy o państwach arabskich i wynikających z tego zasad zdecydowanie nie pasują do Jordanii. Turyści nie zostaną ukarani za „europejski” strój wakacyjny czy też za medalik z krzyżykiem. Obawy niektórych są zupełnie nieuzasadnione. Jordańczycy mają duży szacunek do wszystkich kultur i religii. Warto jednak – podobnie jak w każdym innym państwie – mieć na uwadze wzajemny szacunek dla kultury danej społeczności. Czy jest jednak coś, co turyści mogą zrobić, by spotkać się z ogromną dezaprobatą lub problemami?

„Jak przyjedziecie do Jordanii to zobaczycie, że jesteśmy bardzo przywiązani do naszych tradycji, ale jednocześnie jesteśmy bardzo otwarci. Nie każdy musi mieć dużą wiedzę o kulturze arabskiej, dlatego nie bierzemy sobie różnych zachowań do siebie. Być może spożywanie alkoholu w miejscach bardzo publicznych i bardzo lokalnych, na ulicach, na starówce Ammanu byłoby dziwne. Ale to też nie jest tak, że Jordańczycy, by to wytykali palcami czy reagowali w bardzo negatywny sposób” – wyjaśnia Amina w rozmowie z portalem codziennypoznan.pl

Jednocześnie Amina dodaje, że bez problemu można wybrać się na spontaniczną wycieczkę do Jordanii – bez wcześniejszego przestudiowania całej historii i kultury arabskiej.

Kolejną kwestią, którą można pokochać w Jordanii jest… kuchnia. Lokalne dania, przyprawione świeżymi ziołami sprawiają, że nawet osoby dbające o dietę skuszą się na nieco więcej jedzenia. Hummus, pasta z bakłażana, labneh, fatteh, tabbouleh, fattoush, baranina, jagnięcina, a do tego pita i manakish to tylko część tego, co można spróbować w Jordanii. Wracając do Polski jest się bogatszym o nowe doznania smakowe, a zapach zataru czy smak sumaku jeszcze długo pozostaje w pamięci. Warto przedłużyć sobie kulinarną podróż kupując przyprawy i przywożąc je do domu – najlepiej te z lokalnych targowisk.

W ostatnich latach poznaniacy najczęściej wybierali się na urlop do Egiptu, Turcji czy na greckie i hiszpańskie wyspy. Czy Jordania ma szansę dołączyć do czołówki, a nawet przejąć „palmę pierwszeństwa” od pierwszych dwóch państw?

Patrząc na podróżnych na poznańskim lotnisku, a także widząc coraz więcej ofert w biurach podróży właśnie do tego państwa można uznać, że jest na dobrej drodze. Wydaje się, że poznaniacy powoli zaczynają dostrzegać jak wiele do zaoferowania ma Jordania i że jest państwem na wakacje zarówno dla rodzin z dziećmi jak i par, grup znajomych czy seniorów. Trudno nie zgodzić się z Aminą, że jest to państwo, które każdy powinien odwiedzić co najmniej raz w życiu. Co najmniej, bo po jednej wizycie trudno nie myśleć o kolejnej, a przecież w podróżowaniu ważne jest to, by przywieźć dobre wspomnienia i przeżycie, które pozostaną w pamięci do końca życia – i taką gwarancję można mieć podróżując do Jordanii.