Symbol romantycznych pocałunków zmorą arborystów. Poznań walczy z jemiołą

Choć kojarzy się zwykle pozytywnie, a nawet nieco romantycznie, to jest szkodnikiem. Co? Jemioła – symbol bożonarodzeniowych pocałunków stanowi poważny problem w polskim ekosystemie jako półpasożyt, który atakuje coraz więcej gatunków roślin. Poznań walczy z jemiołą coraz mocniej.

Choć w tradycji to właśnie pod jemiołą należy spotkać się z ukochaną osobą, to w rzeczywistości roślina ta nie budzi tak miłych emocji. Jako półpasożyt jeszcze kilka lat temu rosła przede wszystkim na gatunkach o miękkim drewnie, np. topolach czy klonach. Obecnie jednak atakuje wszystkie gatunki.

Problem jest poważny, ponieważ korzysta z wody pobieranej przez drzewo, a to z kolei je osłabia, szczególnie w czasie suszy. Drzewo chcąc ochronić się przed utratą wody zamyka aparaty szparkowe na liściach, co ma zmniejszyć parowanie, ale jemioła nadal jest w stanie żerować na nim.

„Jemioła wyposażona jest w system ssawek i korzeni, którymi wrasta w drzewo, powodując także zmiany techniczne drewna i zakłócenia metabolizmu. Prowadzi do osłabienia drzew, a po 20- 30 latach może dochodzić do całkowitego zamierania” – wyjaśnia dr inż. Marcin Kolasiński z Katedry Roślin Ozdobnych, Dendrologii i Sadownictwa na Wydziale Rolnictwa, Ogrodnictwa i Bioinżynierii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu

W Poznaniu najczęściej atakuje topole, ale cierpią także inne rośliny.

Zarząd Zieleni Miejskiej wraz z Zarządem Dróg Miejskich i Zakładem Lasów Poznańskich prowadzą działania związane z usuwaniem jemioły. Obecnie jedyną metodą walki jest jej mechaniczne usuwanie. Oznacza to konieczność przeprowadzenia cięć, zwykle jedynie zainfekowanej części drzewa z odpowiednim wycięciem także fragmentu zdrowej tkanki. Zajmują się tym arboryści z Zakładu Lasów Poznańskich, którzy indywidualnie analizują każdy przypadek.

„Aby całkowicie wyeliminować zagrożenie należy wyciąć fragment konaru o znacznej długości, z marginesem tkanki zdrowej. Ten szkodnik ma silnie rozbudowany system ssawek wewnątrz gałęzi i konarów pomiędzy łykiem i drewnem” – zaznacza Łukasz Polakowski, kierownik Działu Planowania. Kontroli i informacji przestrzennej z Zakładu Lasów Poznańskich

Jak wyjaśnia, usuwanie jemioły ma sens jedynie w sytuacji, gdy na drzewie powstaną dwie-trzy „kule”, co pozwala na całkowite usunięcie rośliny. W sytuacji większej infekcji nie jest to możliwe.

Jak przekazał Zarząd Zieleni Miejskiej, rocznie przeprowadzanych jest ok. 3-4 tysięcy pielęgnacji związanych z walką z półpasożytem. Wiąże się to z dużymi kosztami. W tym roku pieniądze zaoszczędzone na koszeniu traw zostały przeznaczone na pielęgnację drzew m.in. w Parku Kasprowicza.