“Zobaczymy, czy się zniszczą”. Koniński wirtuoz skrzypiec niewpuszczony na pokład samolotu z zabytkowymi skrzypcami

Odbył setki podniebnych podróży i nigdy nie spotkał się z podobnym problemem – Janusz Wawrowski z Konina, wirtuoz skrzypiec, a zarazem jedyny użytkownik Stradivariusa „Polonia” z 1685 roku wartego ok. 5 mln euro nie został wpuszczony na pokład samolotu z cennym instrumentem po koncercie w Wilnie. Artysta do Polski wrócił autokarem.

 

Janusz Wawrowski to pochodzący z Konina wybitny polski skrzypek, uhonorowany odznaką Zasłużony dla Kultury Polskiej przyznawanej przez ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, dyrektor artystyczny międzynarodowych festiwali, który na swoim koncie ma setki koncertów na polskich i zagranicznych scenach.

Jest jedynym użytkownikiem pochodzącego z 1685 roku Stradivariusa „Polonia”. Instrument zakupiony przez anonimowego sponsora z okazji setnej rocznicy niepodległości w 2018 roku, na co dzień przechowywany jest w Zamku Królewskim, a jego rynkową wartość wycenia się na ok. 5 mln euro.

W sobotę, 4 lutego, Wawrowski wystąpił w Wilnie wraz z orkiestrą Narodowej Filharmonii Litwy podczas wieczoru polsko-litewskiego. Następnego dnia miał wrócić do Warszawy tą samą drogą, którą dotarł do Wilna – samolotem PLL LOT.

Ku jego zdziwieniu obsługa naziemna nie chciała wpuścić go na pokład z wyjątkowo cennym instrumentem, choć zarówno wymiary jak i waga dozwolonego bagażu pokładowego były zachowane. Poinformowano go, że może umieścić skrzypce w luku bagażowym lub pozostać w Wilnie. Nie wskazano mu także punktu w regulaminie LOT, na podstawie którego odmówiono mu wniesienia zabytkowego Stradivariusa.

Jak relacjonuje artysta, gdy poinformował, że instrument na pewno ulegnie zniszczeniu w luku bagażowym, usłyszał, że „zobaczymy, czy rzeczywiście tak będzie”. Z uwagi na wartość skrzypiec taki test nie wchodził w grę, dlatego muzyk zdecydował się zostać wraz z nimi w Wilnie.

Jeszcze na lotnisku usłyszał, że nie otrzyma zwrotu za niewykorzystany bilet, ale że może spróbować wsiąść na pokład kolejnego samolotu do Warszawy kilka godzin później – oczywiście po wcześniejszym zakupie biletu. Z uwagi na brak pewności dla powodzenia takiego rozwiązania, artysta podjął decyzję o podróży do Polski autokarem.

Sytuacja wzbudziła oburzenie w środowisku muzycznym. Wawrowski podkreśla, że odbył już setki lotów, także międzykontynentalnych, również na pokładzie linii LOT i nigdy nie miał problemu z wniesieniem instrumentu na pokład. Zapowiada złożenie oficjalnej skargi, ale nie ukrywa, że kolejne zaplanowane w najbliższym czasie podróże budzą w nim niepokój w zakresie tego, czy uda mu się bezpiecznie przetransportować skrzypce.