Małżeństwo emerytów z Piły dostało gigantyczny rachunek za gaz. „Instalacja by tego nie wytrzymała”

Ile gazu może zużyć zwykła kuchenka i piecyk? Małżeństwo emerytów z Piły dostało rachunek na ponad 46 tys. zł!

materiał reporterów programu “Uwaga” TVN
– Na rachunku mamy 46,281 zł za 10 miesięcy – mówi Lech Krzemiński.
– Mieliśmy zużyć około 20 tys. metrów sześciennych – precyzuje Ewa Krzemińska. I dodaje: – Mąż widząc rachunek, prawie zasłabł. Jest po ciężkiej operacji, a mam tylko jego.

Małżeństwo emerytów z Piły do dziś nie może się po tej sytuacji otrząsnąć. – Nasza kuchenka na gaz służy tylko dla nas dwojga. Ile tacy starzy ludzie, jak my, mogą zjeść? Nie piekę, bo piekarnik jest nieczynny. Nawet szybę piekarnika zasłoniłam firanką, trzymam tam stare patelnie – mówi pani Ewa.

 
– Jest też dwufunkcyjny piecyk w łazience. Nie mamy nic więcej na gaz. Nie wiem, co bym musiała zrobić, żeby tyle nabić – zastanawia się kobieta.

 
Krzemińscy mają do ogrzania 65 metrów kwadratowych powierzchni użytkowej domu. W ubiegłych latach oprócz piecyka gazowego, zimą używali też pieca na węgiel, ale rok temu uległ on awarii. Twierdzą, że roczne zużycie gazu było na poziomie 500 metrów sześciennych. W niecały rok miało wzrosnąć ponad czterdziestokrotnie.

Zdruzgotana para oszczędza teraz, jak się da. Temperatura w ich domu często nie przekracza 16 stopni Celsjusza.
 
Ostatnie 10 miesięcy to jest makabra. To nie jest życie, to wegetacja. Nie jesteśmy w stanie zapłacić tych 46 tys. zł – ubolewa kobieta.

Wymiana gazomierza

Cała sprawa zaczęła się od wymiany gazomierza, który w domu emerytów wisiał 15 lat. Pod koniec czerwca 2022 roku został wymieniony na nowy, a miesiąc później Krzemińscy dostali rachunek na 46 tysięcy złotych. Jednak już pół roku wcześniej stan starego urządzenia mocno ich niepokoił.
– Chrobotało coś w nim, coś strzelało. Przestraszyłam się i zawołałam męża, żeby zobaczył, co się dzieje – relacjonuje pani Ewa. – To był grzechot w liczniku. Zadzwoniłem, że coś z licznikiem jest nie tak. Odpowiedź inkasenta była taka, że to zgłosi, ale mam się nie przejmować, bo będzie wymiana licznika. Licznik wymienili dopiero 6-8 miesięcy później – mówi pan Lech.

Małżeństwo jest schorowane. Pan Lech jest po operacji tętniaka mózgu, a pani Ewa ma problemy z sercem. Sytuacja z niezapłaconym, gigantycznym rachunkiem bardzo negatywnie odbija się na ich zdrowiu.
– Ludzie mnie nie poznają. Pytają, co się ze mną dzieje, czy jestem aż tak chora. A ja się strasznie przez to zestarzałam, bardzo to przeżywam – przyznaje pani Ewa.
 
Codziennie człowiek budzi się w nocy. Widmo spłaty przesłania wszystko – dodaje pan Lech.
 
Mąż musi brać leki, ale ze względu na oszczędności, wieczorem ich nie bierze. Nie stać nas – płacze pani Ewa.

Reklamacje

Krzemińscy złożyli już kilka reklamacji. W biurze obsługi klienta dowiedzieliśmy się, że te zostały odrzucone i emeryci mają zapłacić, bo dla spółki tak duże zużycie gazu w ciągu 10 miesięcy teoretycznie i praktycznie jest możliwie.

Poprosiliśmy o konsultację eksperta, który zajmuje się instalacjami gazowymi.
Ekspert wykazał, że nawet jeśli kuchenka i piecyk pracowałby z pełną mocą przez 24 godziny na dobę, to po 10 miesiącach zużycie znacznie przekroczy 20 tysięcy metrów sześciennych. Ale jest to wartość, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, z prostej przyczyny.
– To urządzenie nie jest w stanie pracować z pełną mocą przez 24 godziny. Cała instalacja by tego nie wytrzymała, a temperatura w mieszkaniu byłaby nie do zniesienia. Realne zużycie kotła jest w granicach 3,5 metra sześciennego na dobę. Tak samo jest z kuchenką, raczej nierealne jest, by zużyć 1 metr sześcienny na godzinę. Palniki musiałyby chodzić 24 godziny na dobę na pełnej mocy – wyjaśnia Mariusz Krzyżowski, instalator instalacji gazowych.

Z obliczeń eksperta wynika, że realnie te dwa urządzenia przy normalnym użytkowaniu po 10 miesiącach mogą zużyć średnio 1100 metrów sześciennych gazu, a nie 19 500 metrów sześciennych, jak u emerytów.
 
– Aż się prosi, żeby ktoś się nad tym pochylił i przeprosił tych państwa za taką sytuację, bo to nie jest ich wina. To wina licznika, który nabił zdecydowanie za dużo metrów – mówi Krzyżowski.

 
Spółka jednak stoi na stanowisku, że to nie gazomierz okazał się zawodny. Z relacji emerytów wynika, że są posądzani o niewpuszczanie inkasenta i przez lata podawanie zaniżonych odczytów zużycia gazu. Mieli też uszkodzić gazomierz przed jego wymianą. Dlatego zwrócili się o pomoc do Rzeczniczki Praw Konsumenta w Pile.

 
– Wątpliwości budzi kwestia związana ze zdemontowanym licznikiem – mówi Joanna Michowska. I wyjaśnia: – Jak twierdzi spółka i wynika tak z treści ekspertyzy, był on uszkodzony, podobno były próby ingerencji jakimś narzędziem. Ekspertyza nie precyzuje, kto miał dokonać uszkodzeń. Natomiast ze stanowiska spółki należałoby przypuszczać, że uważają, że to odbiorcy. Gdyby uszkodzenia były w momencie, kiedy ten licznik wisiał na ścianie, to bez wątpienia taka informacja powinna znaleźć się w protokole przy demontażu licznika. Skoro się nie znalazła w protokole, to uważam, że uszkodzenia nastąpiły w okresie późniejszym.

 
Wychodzi na to, że ja to zrobiłem i zniszczyłem, że ingerowałem w ten licznik. Nie mam na nich słów. Już się nie odzywam. Czekamy tylko na wyrok, co będzie – mówi pan Lech.

Rzecznik Polskiej Spółki Gazownictwa nie zgodził się na rozmowę przed kamerą. Podczas rozmowy telefonicznej przekazał nam, powołując się też na przesłane nam oświadczenie, że aktualnie nie ma podstaw do podważania prawidłowości wskazań układu pomiarowego gazomierza i tym samym do uwzględniania reklamacji, a tak duże zużycie gazu jest możliwe. Zaznaczył jednak, że gazomierz będzie ponownie poddany ekspertyzie.
– Przede wszystkim myśmy tego nie zrobili, to dlaczego mamy się zgadzać płacić komuś za coś, co ktoś zrobił, a nie my. To niesprawiedliwe. Nie wiem co dalej – przyznaje pani Ewa.

Emerytów nie stać było na wynajęcie prawnika. Udało nam się znaleźć kancelarię prawną, która bez wahania i pro bono zgodziła się reprezentować ich w przyszłości w sądzie.
 
Na dzisiaj ci państwo nie powinni niczego płacić – mówi prawnik Ryszard Zasada. – Naszym zdaniem to roszczenie jest w całości niezasadne. Jest to sprawa do wygrania – dodaje prawnik Marcin Pietrkiewicz.

Emeryci płacą bieżące rachunki za gaz i spłacają odsetki od naliczonych 46 tysięcy złotych. Z powodu naliczonego tak dużego zużycia gazu operator zmienił państwu Krzemińskim taryfę. Mają teraz doliczany podatek akcyzowy, jakby zużywali gaz jak firma, do produkcji przemysłowej.