Śledczy pomylili ksywkę z nazwiskiem i oskarżyli niewinną osobę. Mężczyzna domaga się odszkodowania od Skarbu Państwa

Sąd Okręgowy w Poznaniu zakończył proces w sprawie zadośćuczynienia dla 23-latka, który niesłusznie został zatrzymany i oskarżony o sprzedaż narkotyków nieletnim. Patryk Orzeł domaga się kilkudziesięciu tysięcy złotych od Skarbu Państwa. Wszystko zaczęło się od… pomylenia nazwiska z ksywką.

Sprawa ma swój początek w 2021 roku, kiedy to matka nastoletniej dziewczyny zgłosiła się do policji z białym proszkiem, który miała zażywać jej córka. W czasie śledztwa nastolatka przyznała, że pochodną amfetaminy kupiła od jednego z kolegów, a marihuanę od Patryka. W protokole policjant sprecyzował, że wskazano Patryka Orła, ale nie zaznaczył, że Orzeł to w tym przypadku nie nazwisko, a ksywka.

Śledztwo prowadzone przez policję w Dusznikach było nadzorowane przez prokuraturę w Szamotułach. Prokurator wydała nakaz zatrzymania Patryka Orła uznając, że Orzeł to nazwisko.

Mężczyznę o takim imieniu i nazwisku znaleziono w sąsiednim powiecie. Miał nieco ponad 20 lat, pracował, uczył się i… nie miał ze sprawą nic wspólnego.

W październiku 2021 roku policja zjawiła się w miejscu zamieszkania 23-latka z nakazem przeszukania. W środku niczego nie znaleziono, a mężczyzna nie został wówczas przesłuchany. Gdy zdążył zapomnieć o sprawie, którą uznał za złośliwe zgłoszenie od sąsiada lub kolegów, w listopadzie policja ponownie zapukała do jego drzwi, tym razem zatrzymując go i skuwając w kajdanki. Mężczyzna przez dwa dni przebywał w policyjnym areszcie, ale nie został przesłuchany.

Po dwóch dniach został przewieziony do prokuratury, gdzie usłyszał kilkanaście zarzutów, w tym sprzedaż narkotyków 17-letniej Wiktorii w miejscowości Wilczyna. Jak podkreślał Patryk Orzeł, nie znał wskazanej dziewczyny, nie wiedział nawet, gdzie znajduje się miejscowość, o której mowa, a w czasie wskazanym przez śledczych mieszkał u brata w Poznaniu.

Mimo, że mężczyzna przedstawił dowody na to, że nie było go we wskazanym czasie i wskazanym miejscu i tłumaczył, że jest niewinny, nadal był podejrzanym w sprawie. Śledczy nie dysponowali żadnym dowodem na posiadanie przez niego narkotyków, handlowanie nimi czy też kontakt z 17-letnią Wiktorią.

Dopiero w marcu 2022 roku podczas rozprawy sądowej nastolatka wyjaśniła, że doszło do pomyłki, a „Orzeł” to ksywka, a nie nazwisko i że nie zna oskarżonego Patryka Orła, jednocześnie wskazując, że zna pozostałe osoby oskarżone w sprawie.

Patryk Orzeł został uniewinniony przez sądy obu instancji. Postanowił jednak walczyć o zadośćuczynienie. Domaga się 30 tysięcy zadośćuczynienia od Skarbu Państwa. Proces toczy się w Sądzie Okręgowym w Poznaniu.

Jak zaznacza pełnomocnik Patryka Orła, jego klient nigdy nie powinien być nawet zatrzymany. Podkreślił, że na żadnym z etapów śledztwa nie było podejrzeń czy „jakiegokolwiek znaku”, by chciał utrudniać prowadzenie postępowania. Poszkodowany wskazuje, że był to ciężki czas i dla niego i jego bliskich, a sprawa wiązała się z ogromnym stresem.

Prokuratura przyznaje, że choć nie sprzeciwia się wnioskowi Patryka Orła, to kwota, jakiej się domaga jest zbyt wysoka. Prokuratura uznaje, że odpowiednią będzie 10 tysięcy złotych.

Sąd zakończył proces, ale wyrok ogłosi dopiero za tydzień.