“Na moją proboszczowską odpowiedzialność, poprosiłem czytających i śpiewających, by ze względu na potężne emocje w naszym Narodzie, gdy na Liturgii pojawia się Psalm ‘prawo i sprawiedliwość’ wykonywali go jako ‘sprawiedliwość i prawo’” – napisał ks. Wachowiak w jednym ze swoich tweetów.
Ostra reakcja polityków PiS nie była zaskoczeniem. Poseł Jan Mosiński krytycznie odniósł się do postępowania księdza, zarzucając mu łączenie liturgii z osobistymi przekonaniami politycznymi. Krytyczne słowa padły także od sędzi Krystyny Pawłowicz z Trybunału Konstytucyjnego, która skomentowała:
“Czyli największej emocji uległ sam ksiądz, że aż posuwa się do korygowania sformułowania tekstu Pisma Świętego zatwierdzonego przez Kościół do czytania. Ludzki strach lub, przepraszam, pycha.“
Psalm, którego dotyczy kontrowersja, przewidziany jest do odmawiania 10 maja. Ta data wzbudziła pewne kontrowersje, ponieważ to właśnie 10 maja planowano przeprowadzić pierwszą turę prezydenckich wyborów “kopertowych”. Choć wybory ostatecznie nie odbyły się, to kwestia psalmu wydaje się pozostać ważna dla wielu polityków.
Nie można zapomnieć, że to właśnie słowa tego psalmu inspirowały Ludwika Dorna, byłego polityka PiS, do wymyślenia nazwy dla partii Jarosława Kaczyńskiego. Kontrowersja wokół modlitwy jest więc nie tylko kwestią duchową, ale także historyczną i polityczną. W tym kontekście decyzja ks. Wachowiaka staje się jeszcze bardziej istotna i budzi emocje nie tylko wśród wiernych, ale także w szerokim spektrum politycznym kraju.