Zwycięska seria Lecha Poznań trwa: Kolejorz pokonał Śląsk Wrocław po długiej walce

Lech Poznań kontynuuje swoją imponującą serię w Ekstraklasie, wygrywając piąty mecz z rzędu i utrzymując rekord 540 minut bez straty gola. W niedzielnym starciu z ostatnią drużyną tabeli, Śląskiem Wrocław, ekipa Nielsa Frederiksena długo walczyła o przebicie się przez solidną defensywę rywala, ale ostatecznie zdołała zdobyć zwycięską bramkę. Autorem gola był Filip Szymczak, który skutecznie zastąpił kontuzjowanego Mikaela Ishaka.

Mecz pod dyktando Lecha

Od pierwszych minut spotkania Lech dążył do zdobycia bramki, starając się narzucić swoje tempo gry. Śląsk Wrocław przyjechał do Poznania z defensywną taktyką, licząc na utrzymanie remisu. Mimo dominacji w posiadaniu piłki (Lech miał 75% kontroli w pierwszych 20 minutach), gospodarze długo nie mogli znaleźć drogi do bramki Rafała Leszczyńskiego. Sytuacje Afonso Sousy czy Antonio Milicia nie przyniosły oczekiwanych efektów, a Śląsk skutecznie odpierał ataki Kolejorza.

Problemy kadrowe i zmiany taktyczne

Trener Niels Frederiksen zmagał się z brakiem kapitana Mikaela Ishaka, który doznał drobnego urazu na treningu. Na jego miejscu wystąpił Filip Szymczak, który od pierwszych minut starał się zagrozić defensywie rywali. W wyjściowym składzie pojawił się również Patrik Walemark, dla którego był to pierwszy mecz od początku.

Po bezbramkowej pierwszej połowie Frederiksen zdecydował się na zmiany. Z boiska zszedł młody Antoni Kozubal, który ucierpiał w jednej z akcji, a jego miejsce zajął Filip Jagiełło. Mimo ofensywnego nastawienia Lecha, Śląsk Wrocław przez większość meczu bronił się skutecznie, próbując strzelać z dalekiej odległości, często nawet z połowy boiska.

Zwycięstwo w końcówce

Kluczowy moment spotkania nastąpił w 70. minucie. Frederiksen wprowadził na boisko Alirezę Gholizadeha i Fabiema, którzy od razu wnieśli świeżość do gry Lecha. Pięć minut po ich wejściu, po dośrodkowaniu Joela Pereiry, Fabiel zgrał piłkę głową do Szymczaka, który z trudnej pozycji pokonał Leszczyńskiego, zdobywając swojego drugiego gola w sezonie.

Lech zdołał utrzymać prowadzenie do końca spotkania, mimo nerwowej atmosfery wywołanej kontrowersyjnymi decyzjami sędziego Piotra Lasyka. Kibice i ławka rezerwowych Lecha byli wyraźnie sfrustrowani, gdy arbiter podejmował sprzeczne decyzje w podobnych sytuacjach, co zaowocowało nawet żółtą kartką dla jednego z asystentów trenera.

Rekordy na horyzoncie

Dzięki temu zwycięstwu Lech Poznań umocnił się na pierwszym miejscu w tabeli, z dorobkiem 23 punktów, wyprzedzając Cracovię o trzy punkty. Kolejorz zbliża się również do dwóch rekordów klubowych: dziewięciu zwycięstw z rzędu oraz serii ośmiu meczów bez straty gola, ustanowionej w 1998 roku.

Lechici, choć walili “głową w mur”, ostatecznie zdołali go skruszyć i są na dobrej drodze, aby zapisać się w historii klubu. Kolejne mecze pokażą, czy rozpędzony Lech będzie w stanie utrzymać tę imponującą formę i dążyć do zdobycia mistrzostwa.