Władza zrobiła niemal wszystko, by zatuszować ten wypadek: 73 lata temu trolejbus spadł z mostu Cybińskiego do rzeki

To jedna z najbardziej tajemniczych katastrof drogowych w historii Poznania. Ponad 70 lat temu trolejbus jadący w kierunku Śródki spadł do rzeki, w wyniku czego zginęło kilka osób. Sprawa jednak została mocno zatuszowana przez ówczesne władze.

 

Była niedziela, 3 lutego 1952 roku. Na zewnątrz panował lekki mróz, który w ciągu dnia stał się przymrozkiem, przy zachmurzonym niebie.

Mostem Cybińskim, który był jedną z najszybciej odbudowanych po wojnie dróg, jechał trolejbus z ul. Mostowej w kierunku Śródki. W środku znajdowało się bardzo dużo pasażerów, co obciążało pojazd prowadzony przez 46-latka. Drewniana nawierzchnia jezdni na moście była oblodzona, co sprawiło kierowcy problemy z podjazdem.

W pewnym momencie pojazd wpadł w poślizg, a po chwili przebił się przez bariery i zsuwając się, wpadł do rzeki.

Troje pasażerów zmarło od razu, a kolejne trzy osoby zmarły w szpitalu. Osiemnaście zostało poważnie rannych.

Co ciekawe, sprawa została zatuszowana przez ówczesne władze. Poniedziałkowe gazety nie wspomniały o wypadku, a wtorkowe dały małe wzmianki, bardzo ogólne i bez szczegółów. Żadna z nich nie próbowała dociec szczegółów i przyczyn zdarzenia.

Jedynym śladem po zdarzeniu są meldunki dzienne, przekazywane do dyrektora poznańskiego Urzędu Bezpieczeństwa. To tam odnaleziono zeznania kierowcy, który przeżył wypadek i twierdził, że sytuacja była efektem awarii steru.

Choć oficjalnie sprawy nie wyjaśniono, a teczka personalna kierowcy zniknęła, to teoria o awarii steru może być prawdziwa. Jak zauważają historycy i miłośnicy taboru, kilka miesięcy później wprowadzono zakaz używania przyczep do trolejbusów w Poznaniu.