Profesor Trębecki ocenił piątkową debatę jako nieudaną zarówno pod względem formy, jak i przekazu.
– Pomysł na trzygodzinną debatę był chybiony. Trudno oczekiwać, że publiczność wytrwa do końca, a to rzutuje na skuteczność całego przedsięwzięcia – mówił.
Zamieszanie wzbudził również sam skład debaty. Początkowo miało to być starcie między Rafałem Trzaskowskim a Karolem Nawrockim, jednak ostatecznie wzięło w niej udział aż sześciu kandydatów. To, zdaniem profesora, osłabiło przekaz i pogłębiło wrażenie chaosu organizacyjnego.
– Zamiast jednej, mieliśmy de facto dwie debaty i każdy kandydat próbował wyrwać swoje pięć minut – komentował Trębecki.
Wśród tematów nie zabrakło analizy symbolicznych gestów. Szczególną uwagę komentatorów przykuł moment z udziałem Trzaskowskiego i Nawrockiego, kiedy to ten drugi zaprezentował flagę Polski oraz tęczową flagę, którą Trzaskowski – zamiast zaakceptować – schował ze sceny.
– To był moment, który mógł zostać lepiej rozegrany przez sztab Trzaskowskiego. Hasło „prezydent wszystkich Polaków” aż się prosiło, by wprowadzić je w życie właśnie w tej chwili – zauważył profesor.
Choć Karol Nawrocki zaskoczył sprawnością i odwagą, Trębecki nie uznał, by ta debata wyłoniła zdecydowanego zwycięzcę.
– To nie był game changer. Żaden z kandydatów nie zyskał spektakularnej przewagi – ocenił.
Druga część rozmowy dotyczyła wizyty Sławomira Mentzena w Poznaniu, której towarzyszył konflikt z Urzędem Miasta dotyczący lokalizacji spotkania. Ostatecznie wiec odbył się na Placu Wolności, a sama sytuacja – według Trębeckiego – została sprytnie rozegrana przez sztab Mentzena.
– Zrobił z siebie męczennika, a to podziałało mobilizująco na jego elektorat. Chociażby po to, by sprawdzić „o co tyle hałasu” – mówił profesor.
Zwrócono również uwagę na specyfikę młodego elektoratu Mentzena – dominację osób aktywnych w mediach społecznościowych, ale niekoniecznie uczestniczących w wyborach.
– To często osoby, które chcą „być” na wydarzeniu, nagrać TikToka, ale nie mają jeszcze prawa wyborczego. Mentzen może mieć problem z przekroczeniem granicy poparcia na poziomie 18-20% – podkreślił Trębecki.
Rozmówcy poruszyli także temat wyników wyborczych w Poznaniu, gdzie od lat dominują kandydaci Platformy Obywatelskiej.
– To przekleństwo miasta – nie jesteśmy regionem, o który warto walczyć. Rządzący wiedzą, że głosów tu nie zdobędą, a opozycja, że je ma zapewnione. Efektem jest marginalizacja w rozdaniach inwestycyjnych – zaznaczył Trębecki.
Profesor wskazał na niezmienne zapotrzebowanie na tzw. „kandydata środka” – osobę, która byłaby alternatywą dla skrajnie spolaryzowanej sceny PO–PiS.
– Widać to po popularności Hołowni czy wcześniejszych sukcesach Palikota. Polacy mają potrzebę świeżości i zmiany narracji – mówił.
Choć w rozmowie nie padły jednoznaczne prognozy, obaj rozmówcy zgodzili się, że druga tura może jeszcze przynieść zaskoczenia.
– Gdyby doszło do starcia Trzaskowski–Mentzen, emocje sięgnęłyby zenitu. Ale na razie to wciąż sfera spekulacji – podsumował Piotr Szulc.
Na zakończenie rozmowy nie zabrakło nuty humoru i dystansu, który profesor Trębecki utrzymywał przez cały wywiad.
– Gdyby Mentzen wziął na siebie rolę kandydata centrum, z każdą flagą po trochu – może faktycznie zaskoczyłby wszystkich – rzucił żartobliwie.
