“Dzisiaj z rana zostaliśmy obdarowani takim oto królewiczem” – piszą przedstawiciele fundacji. – “Witki nam opadają na bezczelność ludzką! Pani zostawiła liścik i kota w kartonie, po czym z zastrzeżonego nr. zadzwoniła, że widziała piszczący karton pod naszą kotulnią. Pani jest podobno znajomą jednego z naszych wolontariuszy.
A teraz droga Pani o dobrym sercu, która podrzuciła nam kociaka, trochę informacji o działaniu Fundacji i kotulni bo najwyraźniej Pani nie wie.
Kotulnia to nie schronisko! Nasza ilość miejsc jest dokładnie obliczona i nie możemy sobie pozwolić na tzw “jednego kociaka” więcej. Dzięki takim działaniom w chwili obecnej nasze fundusze topnieją w zastraszającym tempie. Może się wydawać, że to tylko 1 kot, ale za szczepienie, odrobaczenie, karmę i ewentualne leki my musimy zapłacić z pieniędzy przeznaczonych na zakup karmy dla naszych fundacyjnych podopiecznych. I co teraz?”
Oczywiście jak zawsze wolontariusze fundacji stanęli na głowie, by znaleźć środki dla Janka. Kociak od razu został zabrany do kliniki na przegląd – okazało się, że ma około 9 tygodni i jest zdrowy. Otrzymał też imię, i to prawdziwie królewskie: Jan III Sobieski.
Dlaczego takie? Bo jest to trzeci podrzutek w ciągu ostatniego tygodnia, a w dniu znalezienia były imieniny Sobiesława i tak się to razem jakoś złożyło – tłumaczą wolontariusze fundacji. – A Janek jest wspaniały- miziasty, super kontaktowy i zabawowy:)
Teraz fundacja prosi o wsparcie swoich topniejących zasobów, no i szuka dla królewskiego malucha domu. Nie musi być królewski, ale na pewno musi być kochający…
“Dzisiaj z rana zostaliśmy obdarowani takim oto królewiczem” – piszą przedstawiciele fundacji. – “Witki nam opadają na bezczelność ludzką! Pani zostawiła liścik i kota w kartonie, po czym z zastrzeżonego nr. zadzwoniła, że widziała piszczący karton pod naszą kotulnią. Pani jest podobno znajomą jednego z naszych wolontariuszy.