Nie ma co wybielać policjantów – mają swoje za uszami, często też skupiają się na przewinieniach rowerzystów i pieszych, a zupełnie zapominają (żeby nie powiedzieć: ignorują) wykroczenia kierowców. Nie każdy jednak wie, że czasami rowerzyści i policjanci stoją po tej samej stronie barykady.
Kiedy? Na przykład wówczas, gdy patrol policyjny zamienia ciepły, wygodny radiowóz na… rowery.
– Są wśród policjantów funkcjonariusze pełniący służbę na rowerach. W tej chwili mamy 4 rowery, które codziennie pełnią służbę na terenach rekreacyjnych – tłumaczy młodszy aspirant Marcin Fiedler. – Jest to najczęściej Malta, jezioro Rusałka, Strzeszynek. Policjanci zwracają uwagę przede wszystkim na aspekt rowerowy, ale też realizują inne zadania.
Policjanci pedałują w przyjemnych warunkach, w otoczeniu pięknej przyrody, ale nie są to rekreacyjne przejażdżki.
– W ciągu służby pokonuję ok. 50 kilometrów – wyjaśnia starszy posterunkowy Dominik Krawniak, jeden z policyjnych rowerzystów. – Dzień policjanta wygląda jak każdy inny: odprawa z planowanymi zadaniami, ewentualne omówienie imprez, które musimy obsłużyć. Potem wyjeżdżamy w rejon i pełnimy służbę.
Na szczęście tereny te są w miarę bezpieczne – w tym roku policjanci nie musieli jeszcze nikogo ścigać. Inaczej było w zeszłym roku, kiedy to jednak musieli się kilka razy wysilić. Pościg nie zawsze był “rowerowy” – czasami trzeba było gonić kogoś… na piechotę. Jak tłumaczą policjanci, wszystko zależy od terenu i sytuacji.
Na pewno jednak nie przeszkadza w tym ilość sprzętu, jaki policjanci muszą ze sobą wozić. Kaski i torby wyglądają standardowo, jednak oprócz tego są jeszcze kajdanki, gaz, broń służbowa… tego z pewnością nie wożą “zwykli” rowerzyści. Na szczęście sprzęt nie przeszkadza, a rowery są dobrej klasy, wyprodukowane przez pewną polską firmę (jaką – tego policjanci nie chcą ujawniać, żeby nie robić kryptoreklamy).
Ważne jest także to, że rowerzyści jeżdżą na bicyklach także poza służbą.
– Generalnie patrole zostały w taki sposób dobrane, żeby były bardziej efektywne. Przecież nie robi się czegoś, czego się nie lubi, prawda? – pyta retorycznie Krawniak.