Lech bez pucharu

Nie udało się Lechowi Poznań pokonanie Legii Warszawa, choć piłkarze Kolejorza mieli ku temu kolejną już w tym sezonie okazję. Niestety, choć momentami grali jak nigdy (w tym roku) z wojskowymi, to jednak skończyło się jak zawsze – porażką.

Mecz rozpoczęli… kibice Legii Warszawa, którzy odpalili race, przez co powstało zadymienie uniemożliwiające grę. Co ciekawe, w tym dymie dobrze poradził sobie Szymon Pawłowski, który już w 4. minucie trafił w słupek bramki strzeżonej przez Arkadiusza Malarza. Do strzelenia gola zabrakło naprawdę niewiele…

Legia odpowwiedziała w 12. minucie – Nikolić dopadł przed polem karnym do bezpańskiej piłki i silnym strzałem starał się pokonać Jasmina Buricia. Na szczęście ta sztuka mu się nie udała.

Chwilę później powinien być gol dla Lecha – po tym, jak Lovrencics dośrodkował z rzutu rożnego, piłka trafiła do Kamińskiego, który stał kilka metrów przed bramką legionistów i miał okazję do czystego strzału. Ta sztuka mu się nie udała, a piłka poszybowała wysoko nad bramką. Co ciekawe, kilkanaście minut później niemal taką samą sytuację miał Nikolić, który również nie trafił w światło bramki.

Do tego czasu mecz mógł się podobać – obie drużyny grały w miarę szybką piłkę, żadna z drużyn nie kalkulowała, żadna też nie miała jakiejś wyraźnej przewagi nad drugą. Niestety, pod koniec drugiej połowy coraz bardziej dominowała Legia.

Krótko po wznowieniu gry po przerwie wydawało się jednak, że dla Lecha jest jeszcze nadzieja – oto bowiem Linetty pomknął bokiem boiska i dośrodkował do wbiegającego Lovrencics po ziemi, ale niestety Malarz był szybszy, choć nieco ucierpiał przy interwencji. Potem jednak gra się “popsuła” obu drużynom – nie brakowało niecelnych zagrań, kiepskich przyjęć piłki i braku pomysłu na grę.

Z marazmu skuteczniej otrząsnęła się Legia – 67. minucie meczu Kucharczyk pomknął na skrzydle, zagrał zewnętrzną częścią stopy w pole karne, gdzie już czaiło się 3. piłkarzy Legii. Na szczęście Kamiński wślizgiem wybił piłkę z pola karnego.

Niestety chwilę później skuteczny okazał się Prijović, a asystującym był… Karol Linetty, który niefortunnie wybijał piłkę z boku boiska. W tamtym momencie gry już coraz bardziej jasne stawało się to, że o wyniku przesądzi jedna strzelona bramka…

Tak jak zawodnicy Kolejorza nie potrafili sforsować defensywy stołecznej drużyny, tak kibice Kolejorza nie potrafili się… zachować. W 75. minucie zaczęli rzucać zapalone race na boisko, przez co sędzia musiał przerwać mecz. Sytuacja się powtarzała co kilka minut, w pewnym momencie raca trafiła nawet w Arkadiusza Malarza, bramkarza Legii. Sędzia musiał przerwać grę, przez co do całego spotkania doliczył aż 14 minut.

Piłkarze Lecha spędzili więc na boisku 104 minuty, ale na niewiele się to zdało – przegrali z Legią Warszawa po raz kolejny w obecnym sezonie. Niestety, zasłużenie. Lech Poznań nie ma nikogo “z przodu”, kto gwarantowałby nie tylko strzelanie bramek, ale też zagrożenie pod bramką przeciwnika – to widać w każdym meczu z silnym rywalem.