Nie żyje właściciel sklepu z dopalaczami. Był agresywny, do szpitala zabrali go policjanci

Zmarł właściciel sklepu z dopalaczami w Lesznie zmarł w szpitalu po tym, jak przed swoim lokalem awanturował się i był agresywny, wymachując jednocześnie śrubokrętem, uniemożliwiając ratownikom zbliżenie się do niego. Lekarze i policjanci podejrzewają, że mężczyzna był pod wpływem środków, które sprzedawał lub innych narkotyków.

Sklep wielokrotnie był zamykany ze względu na handel substancjami zabronionymi. Zawsze jednak po jakimś czasie, otwierany był na nowo. W czwartek, przed zamkniętym lokalem awanturował się jego właściciel.

Mężczyzna był agresywny i wymachiwał śrubokrętem, który trzymał w ręce. Wezwani na miejsce ratownicy nie byli w stanie uspokoić ani zbadać pobudzonego 36-latka, dlatego o pomoc poproszono policję.

Funkcjonariusze widząc agresywnego człowieka, po krótkim rozpoznaniu podjęli decyzję o skuciu mężczyzny w kajdanki i przetransportowaniu go zgodnie z zaleceniem ratowników do szpitala. Kilkanaście minut po przewiezieniu go do placówki, 36-latek nagle zmarł.

Choć obecnie trudno jednoznacznie wskazać przyczynę śmierci właściciela sklepu, lekarze i policjanci podejrzewają, że był on pod wpływem substancji psychotropowej lub odurzającej – prawdopodobnie któregoś ze specyfików, które sam sprzedawał lub innego narkotyku.

Sprawę bada leszczyńska policja.