.png)
Trener Lecha, Mariusz Rumak, zaskoczył wszystkich, decydując się na zmianę taktyki i wystawiając pięciu obrońców. Była to decyzja mająca na celu wzmocnienie defensywy, która jednak nie przyniosła oczekiwanego rezultatu. Od początku spotkania inicjatywę przejęła Korona, oddając pierwsze celne strzały i kontrolując tempo gry.
Już w 2. minucie goście zagrozili bramce Lecha, gdy Daniel Trejo zmusił Bartosza Mrozka do interwencji. Korona konsekwentnie budowała swoje akcje, korzystając z licznych stałych fragmentów gry. Mimo przewagi, długo nie udawało im się znaleźć drogi do siatki. W 37. minucie błędy w defensywie Lecha mogły zostać wykorzystane przez Dominica Zatora i Trejo, ale Mrozek utrzymał swój zespół w grze.
W doliczonym czasie pierwszej połowy Lech niespodziewanie objął prowadzenie. Mikael Ishak wykorzystał jedyną okazję, jaką stworzyli sobie gospodarze, oddając celny strzał. Do przerwy wynik 1:0 nie odzwierciedlał przebiegu gry, w której to Korona miała sześć celnych uderzeń przy jednym Lecha.
Po przerwie Korona nie zwalniała tempa, a Lech zmagał się z coraz większymi problemami. W 52. minucie czerwoną kartkę zobaczył Filip Marchwiński po weryfikacji VAR, co postawiło Lecha w trudnej sytuacji. Korona szybko to wykorzystała – w 56. minucie Adrian Dalmau przechwycił piłkę po błędzie Bartosza Salamona i podał do Shykavki, który doprowadził do wyrównania.
Kilka minut później, po rykoszecie, Shykavka ponownie znalazł się na liście strzelców, dając Koronie prowadzenie 2:1. Lech próbował odpowiedzieć, ale brakowało skuteczności i precyzji w wykończeniu akcji. Młody bramkarz Kolejorza, Bartosz Mrozek, jeszcze raz uratował swój zespół, broniąc w sytuacji sam na sam z Jackiem Podgórskim.
Do końca spotkania wynik nie uległ zmianie, a porażka 1:2 była gorzką pigułką do przełknięcia dla fanów Lecha, którzy na koniec meczu wyrazili swoje rozczarowanie, puszczając z głośników marsz żałobny. Sezon 2023/2024 był dla Kolejorza pełen niepowodzeń, a dzisiejsza porażka była symbolicznym zakończeniem ich trudnej kampanii.
