Młodzież chce młodzieżowej rady!

Adam Janczewski i Andrzej Urbanowicz mają jeszcze “naście” lat, ale uważają, że także w tym wieku młodzi ludzie powinni mieć coś do powiedzenia w sprawach miasta. Zwłaszcza tych, które ich bezpośrednio dotyczą.

Obaj młodzi ludzie poznali się na XVIII Sesji Sejmu Dzieci i Młodzieży. tam tez nasłuchali się opowieści o młodzieżowych radach w kilku polskich miastach i tym, co moga zrobić dla swoich rówieśników.
– Pomyśleliśmy wówczas: dlaczego nie u nas, w Poznaniu? – mówią obaj pomysłodawcy.

Obaj wzięli się do pracy i stwierdzili, że rzeczywiście w Poznaniu nie ma żadnego organu, który reprezentowałby młodych ludzi między 16 a 20 rokiem życia.

– Mamy Studencką Radę Miasta, ale ona działa tylko w interesie studentów, a my nimi jeszcze nie jesteśmy – wyliczają. – Przy prezydencie działa także Młodzieżowa Rada Konsultacyjna, ale jej członków wybiera prezydent, no i czasami to naprawdę problem, by ich nazwać młodzieżą, jeśli mają sporo powyżej 20 lat…

A reprezentanci interesów nastolatków w Poznaniu bardzo by się przydali. Choćby w głośnej sprawie likwidacji gimnazjów.
– Tam wypowiadali się nauczyciele, rodzice, ale w ogóle nie było głosu uczniów – zwracają uwagę młodzi działacze. – A to przecież tylko jeden z wielu przykładów.

Bo Młodzieżowa Rada Miasta mogłaby się też zajmować organizowanie kulturalnych i sportowych imprez dla swoich rówieśników – w końcu oni wiedzą najlepiej, co im się podoba i co przyciągnie młodych. Mogłaby także zadbać o wprowadzenie lekcji prawa do szkół. Co prawda odbywaja się one i teraz, ale to pojedyncze spotkania, w dodatku wielu dyrektorów szkół nie ma o nich pojęcia, a więc i nie zaprasza specjalistów do szkół.
– A przecież chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że wiedza z zakresu prawa jest w dzisiejszych czasach bardzo ważna – zaznacza Adam Janczewski. – Tymczasem młodzi ludzie nie maja o tym pojęcia.

Młodzieżowi radni opiniowaliby projekty uchwał dotyczące tej grupy wiekowej, a dzięki rzecznikowie prasowemu docieraliby jeśli nie do wszystkich, to do wielu młodych ludzi z informacja na temat tego, co może być interesujące dla ich rówieśników.
– Co z tego, jeśli nawet w mieście coś się dzieje dla ludzi w naszym wieku, jeśli połowa o tym nie wie? – pyta retorycznie Andrzej Urbanowicz, który wie o tym doskonale, bo jest uczestnikiem i rzecznikiem prasowym ekipy “Mam haka na raka” z Zespołu Szkół Komunikacji w Poznaniu.

Inicjatorzy powstania rady opracowali już wstępne zasady naboru i pracy młodych radnych.
– Rada liczyłaby 30 osób między 16 a 20 rokiem życia, a radni będą pracować charytatywnie – wyliczają. – Chcielibyśmy, żeby radni byli wybierani w takich wyborach jak prawdziwe, ale ze względu na koszty nie jest to możliwe. Tak samo nie da się tego zrobić przez internet – aplikacja, która chroniłaby przed wyborczymi oszustwami, także jest kosztowna. Dlatego uznaliśmy, że to miejscy radni wybieraliby członków młodzieżowej rady spośród zgłoszonych kandydatów. To powinien robić ktoś dorosły ze względu na wiedzę i doświadczenie.

Miejscy radni z PO, PiS i SLD bardzo życzliwie podeszli do pomysłu młodych ludzi i obiecali wsparcie – sprawę na wrześniowej sesji rady ma zgłosić radny Szymon Szynkowski vel Sęk z PiS. Młodzi radni chcieliby też, żeby ich rada miała swojego patrona. I już go wybrali.
– Jest rok Hipolita Cegielskiego – mówią. – Trudno o bardziej odpowiedniego kandydata, poza tym to pozwoli nam na współpracę z Towarzystwem Hipolita Cegielskiego.

Pomysłodawcy uważają, że ich nicjatywa jest potrzebna – wystarczy spojrzeć, jakim poparciem inicjatywa spotkała się już na Facebooku, gdzie ma swój profil. Miejmy więc nadzieję, że chętnych młodych ludzi, którzy aktywnie działają społecznie i mają ciekawe pomysły na młodzieżowy Poznań – nie zabraknie.

Czytaj także:

Będziemy mieli Młodzieżową Radę Miasta?