Wypadek miał miejsce już kilka dni temu (dokładnie 26 listopada) jednak dopiero teraz straż pożarna opublikowała zdjęcia. Jak tłumaczą strażacy, kierowca prawdopodobnie zjechał na prawą krawędź jezdni i po wykonaniu “kilkumetrowego lotu” wbił się pojazdem pod schody prowadzące na wiadukt nad ulicą Niestachowską, w ciągu ulicy Juraszów.
Brzmi jak opis niezłego popisu kaskaderskiego? Naszym zdaniem tak. Co więcej, kierowca zapewne mógłby go wspominać (kiedy już otrząsnąłby się z szoku) jako nietypowe zastosowanie samochodu – no bo któż wyobraża sobie latający samochód, zwłaszcza – z całym szacunkiem – poczciwego fiata punto? Jest jednak pewien szczegół, który każe powstrzymać się od żartów w tym przypadku…
Kierowca bowiem miał całkiem sporo szczęścia, że nie stracił życia – samochód podczas “lądowania” wjechał pod schody w taki sposób, że niemal cały dach został spłaszczony, zrównany z poziomem maski. Na szczęście kierowca nie stracił głowy podczas wypadku – w przenośni i dosłownie – i odchylił głowę tak, że oparł się o drzwi, które pozostały nietknięte. Skończyło się zatem na niegroźnych zadrapaniach głowy.