Poznaniacy protestowali przed konsulatem rosyjskim

“Wojnie-nie”, “Putin, ręce przecz od Ukrainy” i wiele innych haseł można było przeczytać na transparentach protestujących przeciwko atakom Rosji na Ukrainę. Wszyscy zebrali się w samo południe przed Konsulatem Generalnym Federacji Rosyjskiej przy ul. Bukowskiej.

Demonstranci przyszli spontanicznie. Nie było wcześniej specjalnych przygotowań.
– Dostałem SMS o 9.30 – opowiada jeden z chłopaków rozwijających właśnie dwie flagi: ukraińska i polską, z dużym napisem “Solidarni z Ukrainą”. – Ale zdążyłem przyjść i flagi przygotować. Chcemy pokazać, że jesteśmy solidarni, że Polakom nie jest wszystko jedno, że ich wspieramy. Nie wiemy, co będzie dalej, to teraz trudno powiedzieć, ale jesteśmy rozczarowani reakcją Europy, która zwyczajnie daje się zwodzić. Przecież to już jest wojna, skoro Rosjanie atakują ukraińskie posterunki wojskowe. A my sprzeciwiamy się wojnie.

Obok chłopaków z flagami stoi Michaił. Dla niego ten protest to osobista sprawa, bo jest Ukraińcem, chociaż od wielu lat mieszka w Polsce. Na protest założył ukraińską koszulę ozdobioną tradycyjnym haftem.
– To bardzo, bardzo trudna sytuacja – mówi. – Ja tam mam rodzinę, rozsianą po całym kraju. Jest dwudziesty pierwszy wiek, więc mam z nimi kontakt telefoniczny i przez skype’a.

Michaił lepiej niż ktokolwiek z protestujących wie na bieżąco, co dzieje się na Ukrainie. I mówi, że to nie jest takie proste, że każda strona ma swoje rację.
–  Jedni są po tej, a drudzy po innej stronie, mam więc krewnych po obu stronach barykady i jestem rozdarty – wyjaśnia. – To osobista tragedia dla mnie. Ale wojna nie jest żadnym rozwiązaniem.
I to dlatego Michaił przyszedł przed konsulat z plakatem “Putin hands off Ukraine”.

Demonstranci mieli też petycję. Przyniosła ją, a później przeczytała głośno Marina Buławina, która jest Rosjanką: “My, niżej podpisani, chcielibyśmy wyrazić swój sprzeciw przeciwko agresywnej polityce Federacji Rosyjskiej w stosunku do Ukrainy – niepodległego państwa sąsiedniego. Uważamy, że w cywilizowanej Europie nie ma miejsca na agresywne działania względem niezawisłego, uznanego na arenie międzynarodowej państwa. Chcemy wyrazić naszą solidarność z narodem Ukrainy i apelujemy o zaprzestanie zaczepnych działań względem naszego wspólnego sąsiada.  Mamy nadzieję, że Federacja Rosyjska, kierując się uszanowaniem podpisanych układów międzynarodowych i gwarancji danych Ukrainie, szacunkiem dla niepodległości i terytorialnej jedności Ukrainy oraz ogólnoludzkich wartości, wstrzyma się od dalszych agresywnych działań”.

– W takiej sytuacji mnie jest wstyd za naszego prezydenta – mówi Marina. – Myślę też, że wiele osób w Rosji myśli tak jak ja, choć może o tym nie mówi.

Marina chciała wręczyć petycję konsulowi Tkaczewowi, ale jest niedziela i konsulat jest zamknięty. Decyzja o spotkaniu i manifestacji powstała spontanicznie i nikt nie pomyślał, że nie będzie jak przekazać petycji – na bramie konsulatu nie ma skrzynki na listy, by ją tam włożyć. Ostatecznie Marina i kilka innych osób po dyskusji decydują, że petycję wręczą w poniedziałek. A na razie wszyscy, którzy chcą, mogą ją podpisywać. Żeby było wiadomo, że tyle osób jest przeciwko wojnie, że nie wspiera rozwiązań siłowych.

– Wojna jest czymś najgorszym – mówi kolejna uczestniczka demonstracji. – Ja jej nie przeżyłam i przeczytałam o niej dość, żeby się z tego cieszyć. Dlatego tu przyszłam. Mamy XXI wiek, żyjemy w Europie i nic takiego nie powinno się zdarzyć. Ale wiem też, że w 1939 roku, gdy Niemcy i Rosjanie napadali na Polskę, mówiono to samo, a społeczność międzynarodowa nic nie zrobiła. Boję się, by i teraz nie skończyło się na wyrażeniu oburzenia, które nic nie da. Mam tylko nadzieję, że ludzie teraz są inni, że będą protestować na całym świecie. I może to da do myślenia politykom.

Poznański protest był jednym z wielu na całym świecie. Wzięło w nim udział około 60 osób.