Rogale świętomarcińskie już z certyfikatami!

Dokładnie 100 pracowni cukierniczych otrzymało certyfikaty potwierdzające autentyczność wypiekanych rogali świętomarcińskich. Taka certyfikacja prędko się nie powtórzy, ponieważ zmieniły się zasady przyznawania potwierdzeń jakości.

Rogal świętomarciński jaki jest, każdy widzi – waga ok. 200 gram, ciasto półfrancuskie, nadzienie z białego maku z bakaliami, całość zaś polana białym lukrem i posypana orzechami włoskimi. Taki jest standard, którego jednak trzeba pilnować – dlatego co roku w siedzibie Wielkopolskiej Izby Rzemieślniczej przyznawane są certyfikaty autentyczności dla pracowni piekarsko-cukierniczych.

Są one potrzebne, ponieważ rogale nadal są podrabiane.
– W tej chwili mamy sytuację z Tesco, które sprzedaje rogale. Są przepisy, na podstawie których możemy interweniować w tej sprawie jako grupa producencka i na pewno będziemy to robić – informował na certyfikacji Stanisław Butka, starszy Cechu Piekarzy i Cukierników w Poznaniu.

Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło, na co zwrócił uwagę Tomasz Kayser, zastępca prezydenta Poznania.
– To, że inni podrabiają rogale świadczy tylko o jego marce. Trzeba jednak z tym walczyć, bo wiadomo, że podróbki to nie to samo – podkreślał wiceprezydent. – Już nawet osoby z bardziej odległych zakątków świata wiedzą, że w Poznaniu trzeba zjeść rogala świętomarcińskiego. Mamy certyfikaty, mamy muzeum, ale przede wszystkim mamy wspaniałą tradycję i piekarzy-cukierników, którzy o nich dbają.

Dbają i dbać będą – co ma potwierdzać właśnie certyfikat jakości, który od 2014 będzie obowiązywał dłużej (dla większości cukierni).
– Po raz pierwszy certyfikat jest wydawany na 3 lata. Wszyscy ci, którzy dostali certyfikat w tym roku, a nie występowali o niego po raz pierwszy, będą mieli prawo do stosowania tego znaku przez następne 3 lata – tłumaczy Mirosława Mruk, wielkopolska wojewódzka inspektor jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych. – Inspekcja natomiast, żeby zachować standard, będzie przeprowadzana niezapowiedzianie i obejmą 10 proc. pracowni spośród wszystkich cukierni certyfikowanych.

Na tę zmianę przepisów nie “załapały” się cukiernie, które jako pierwsze zgłosiły się do tegorocznej certyfikacji – one zatem otrzymają (prawdopodobnie) certyfikaty na 3 lata w przyszłym roku.