Prokuratura “posprzątała” sprawę sprzątaczek

Jest ciąg dalszy sprawy oszukanych sprzątaczek, które pracowały w poznańskich sądach i na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza – niestety, nie jest to dobra wiadomość dla pokrzywdzonych. Sprawa bowiem została umorzona przez prokuraturę.

Przypomnijmy – grupa sprzątaczek zatrudnionych w firmie zewnętrznej, a czyszczących m.in. gmachy poznańskich sądów i UAM, nie otrzymała części wynagrodzenia za wykonaną pracę. Zaległości wynoszą nawet po kilka tysięcy złotych. Po serii protestów część pracownic dostała zaległe pensje, ale wciąż spora grupa pozostaje bez pieniędzy.

Zarówno sądy, jak i uczelnia nie są stroną w tej sprawie – po tym, jak firma przestała płacić pracownicom, przestała się też wywiązywać ze zobowiązań wobec tych instytucji, przez co zostały rozwiązane zawarte z nią umowy.

To jednak nie był koniec sprawy – firmą FMD Marcin Działowski zajęła się bowiem prokuratura. Niestety bezskutecznie.
– Prokuratura w ciągu ostatniego dnia roboczego minionego roku umorzyła śledztwo w sprawie firmy FMD Marcin Działkowski, która notorycznie oszukiwała panie sprzątające zarówno w sądzie jak i na uniwersytecie – podaje Mikołaj Iwański, ekonomista i ekspert ze wspierającego sprzątaczki związku zawodowego Inicjatywa Pracownicza. – Policja i prokuratura bardzo sobie ułatwiły sprawę, ponieważ to śledztwo mogło być jakoś kłopotliwe dowodowo, więc je umorzono.

Iwański twierdzi, że nie popisał się także ani Sąd Okręgowy – ani UAM. Ten pierwszy nadal korzysta z firmy zatrudniającej pracowników na umowach śmieciowych, natomiast przetarg na wybór firmy sprzątającej budynki sądów odbył się dokładnie w takim samym trybie, w jaki wybrano firmę FMD Marcin Działowski, pomimo publicznych deklaracji Jaremy Sawińskiego wiceprezesa sądu, że będzie inaczej.
– Obiecał zmianę warunków przetargu i kompletnie nas olał – dosadnie stwierdza Iwański.

Władze UAM natomiast odcięły się od tej sprawy już wcześniej uznając, że nie są stroną w tym sporze.

Członkowie Inicjatywy Pracowniczej rozpoczęli także zbieranie podpisów pod listem otwartym do Andrzeja Seremeta, prokuratora generalnego, w którym wyrażają sprzeciw wobec sytuacji, w jakiej prokuratura postawiła sprzątaczki.
– Mamy do czynienia z bardzo niesymetryczną sytuacją: z jednej strony są osoby, które mają bardzo utrudniony dostęp do pomocy prawnej pod wieloma względami, z drugiej zaś bardzo dużą instytucję, która próbuje zamieść swój problem pod dywan. Dlatego myślimy, że te szanse powinny być wyrównane, a prokuratura powinna zrobić to, za co ma płacone: doprowadzić śledztwo do końca – podkreśla Iwański. – Policja oczywiście znalazła pana Działowskiego, ale w tym momencie może on czuć się bezpiecznie, ponieważ nie będzie mu postawiony akt oskarżenia z powodu zaniedbań prokuratury.

W Poznaniu sprawa dotyczy kilkunastu sprzątaczek, jednak sprawy toczą się w całej Polsce – poszkodowanych jest więc znacznie więcej. Część z nich – jak pani Ewa Gałęzka, sprzątaczka pracująca dla feralnej firmy w sądzie, nie liczy już na rozwiązanie.
– Miałyśmy spotkanie z prezesem sądu, on powiedział, że tę sprawę postarają się jakoś załatwić, ale nikt nic nie robi. Myślę o tym bardzo źle. Jestem zbulwersowana tym pismem, że jest to mała szkodliwość społeczna czynu. Ludzi się wsadza za batoniki, a każdej z nas jest ten człowiek winny po 2 tys. zł – podkreśla poszkodowana sprzątaczka.