Powiedział, że ma pocisk artyleryjski w bagażu – nieodpowiedzialny żart na poznańskim lotnisku

Choć wydawać by się mogło, że w dzisiejszych czasach każdy już wie, że żarty na lotnisku muszą być przemyślane, to nadal zdarzają się tacy, którzy zdrowy rozsądek zostawiają w domu i zapominają o podstawowych zasadach zachowania się na lotnisku. O tym, że żarty nie zawsze bywają śmieszne przekonał się pasażer poznańskiego portu Ławica, który uznał za zabawne stwierdzenie, że w walizce ma pocisk artyleryjski.

 

Do zdarzenia doszło w sobotę, 25 września, w godzinach porannych. Podczas odprawy jeden z pasażerów lotu do Frankfurtu oznajmił, że w bagażu ma bombę, a dokładniej pocisk artyleryjski.

Zgodnie z procedurami w takiej sytuacji wezwano Zespół Interwencji Specjalnych Straży Granicznej. Podczas rozmowy z funkcjonariuszami 59-latek przyznał, że rzeczywiście powiedział, że przewozi w bagażu pocisk artyleryjski. Jak wyjaśnił, był to żart i nie chciał wprowadzić nim zamieszania.

Funkcjonariusze dokładnie sprawdzili bagaż podróżnego. Nie znaleziono tam żadnych niebezpiecznych ani zabronionych przedmiotów. Mężczyzna został jednak ukarany 500-złotowym mandatem.

Co więcej, kapitan samolotu, którym miał polecieć do Frankfurtu odmówił wpuszczenia „żartownisia” na pokład, dlatego 59-latek musiał przełożyć podróż na inny dzień.