Czekali na lot do Poznania ponad dobę. Turyści nie mają dobrego powrotu z wakacji w Bodrum

Ponad dobę – tyle na lotnisku i w hotelu w tureckim Bodrum spędzili turyści z Poznania, w których samolocie stwierdzono usterkę. Po podróżnych wysłano maszynę z Warszawy. Pasażerowie skarżą się na linie lotnicze oraz biuro podróży, które organizowało ich wypoczynek.

 

Wczasowicze mieli wylecieć z Bodrum do Poznania w czwartek, o 11:55 miejscowego czasu. Po wejściu na pokład, usłyszeli od załogi, że muszą go opuścić. Szybko okazało się, że ich Boeing 737-800 ma awarię w jednym z silników. Początkowo próbowano ją naprawić na miejscu, dlatego przesuwano lot.

Ostatecznie późnym wieczorem turyści zostali umieszczeni w hotelu na kilka godzin, gdzie mogli się przespać. Rano mieli stawić się na odprawę na lot o godzinie 6:30. Po dokonaniu odprawy i transporcie na płytę lotniska usłyszeli, że usterka nadal występuje i kapitan nie zgadza się na lot. Podróżni znów zaczęli więc oczekiwanie na lotnisku.

Ostatecznie po pasażerów wysłano kolejny samolot, który przyleciał z Warszawy. Obecnie jest już w drodze do Poznania.

Turyści choć rozumieją kwestie bezpieczeństwa, mają żal do linii lotniczej (LOT) oraz biura podróży (Coral Travel) o pozostawienie ich bez opieki. Wielu z nich kontaktowało się zarówno z przewoźnikiem, jak i z biurem. Szczególnie w przypadku tego drugiego pada najwięcej słów krytyki. Podróżni mieli usłyszeć, że biuro wywiązało się już z umowy, a problem leży po stronie linii lotniczej. Zdaniem klientów, takie podejście jest niedopuszczalne, a przedstawiciel biura podróży powinien pojawić się na lotnisku i udzielić im informacji dotyczących ich sytuacji.