Pyszny, ekologiczny Tygiel

Na jednym stole leżą całe stosy pachnących serów. Obok kiełbasy, kabanosy, salcesony i kaszanki. A nieco dalej miody, chleby, kawa i przetwory – wszystko ekologiczne, ze sprawdzonych składników. Witajcie w raju zdrowej żywności – czyli w Tyglu.

Tygiel to jarmark produktów regionalnych, ale też nie wszystkich, tylko tych produkowanych zgodnie z wielowiekową tradycją. Co dwa tygodnie jego organizatorzy zapraszają do studia Reforma przy Okrąglaku, by pokazać nowe ekologiczne i smakowite produkty. Są tu i fantastyczne chleby, takie, które mogą leżeć przez tydzień lub dłużej i ciągle będą świeże, są też fantastyczne miody o różnych smakach, z których najpyszniejszy jest ten rzepakowy. Ma niezrównany aromat.
– Jest tak dobry, że idąc do łóżka zabieram słoiczek i jem, jem, jem – śmieje się Bogusia Korbecka z Reformy, jedna z organizatorek Tygla.

Nieco dalej mamy fantastyczną kawę, o której Adam Stryczyński, który ją sprowadza, wie wszystko.
– Ta z Etiopii jest lekko kwaskowata – pokazuje kolejne paczki. – Jeśli ktoś woli bardziej łagodną to kolumbijska będzie w sam raz. A tu mamy kawy smakowe: kokosową, z whisky czy pomarańczową…

Gdy juz zdecydujemy się na konkretny gatunek, pan Adam zapakuje kawę i doradzi sposób mielenia i parzenia kawy. Bo nie każdy wie, że by kawa była najsmaczniejsza powinno się ją zalać wodą o temperaturze 92 stopni, a warto też spróbować zaparzania jej po turecku, czyli zalanie zimną wodą i podgrzewanie w specjalnym tygielku aż się podniesie. Wtedy należy ją zdjąć z ognia, a po chwili ponownie postawić, by się podniosła. To powinno się zrobić trzy razy, ale taka kawa ma naprawdę aromat…

Tuż obok kawy można spróbować pysznych powideł śliwkowych z gryszczeniówki – smażonych bez cukru, a nieco dalej mamy – pierwszy raz w Tyglu – kosmetyki z mleka klaczy marki Epona.
– To mleko z gospodarstwa ekologicznego spod Białowieży, gdzie klacze się swobodnie pasą – wyjaśnia właściciel Sławomir Beszterda, właściciel Epony. – Jedna klacz daje dziennie tylko około 2-3 litrów mleka, więc jest ono znacznie droższe od mleka krowiego. Ale ponieważ ma ono skład najbardziej zbliżony do kobiecego mleka, to doskonale nadaje się w kosmetykach do pielęgnacji trudnej skóry. Nie uczula, łagodzi podrażnienia, doskonale odżywia, no i nadaje skórze zdrowy, młody wygląd.

Zachwyty nad kosmetykami, miodem czy pysznymi powidłami prxzerwła jednak niespodziewany gość – w ogódku, gdzie rozłożyła się część straganów Tygla, pojawił się… baranek. Malutki gość z kędzierzawą sierścią postukując kopytkami błądził po okolicy poszukując swojego własciciela i karmiciela, czyli pana Marka Grądzkiego, który do reformy przyjechał z serami – no i z barankiem o wdzięcznym imieniu Piątek. Maluch przyszedł na świat w nocy z czwartku na piątek, stąd imię, ma więc równo tydzień, a pan Marek pełni funkcję opiekuna i mamy malucha, karmiąc go regularnie z butelki. Piątek nie odstępuje go na krok i najlepiej czuje się na rękach swojej nietypowej “mamy”, z których schodzi tylko wówczas, gdy trzeba się zająć serami…

Bo sery pana marka to oddzielny rozdział. Na stoisku jest ich kilkadziesiąt, każdy inny: od śmietankowych i słodkich po ostre, wyraziste lub z posmakiem ziół lub papryki. Wszystkie pyszne! Tu kupujący spędzają mnóstwo czasu. No bo jak tu się zdecydować, który najlepszy?

Równie trudny wybór czeka miłośników mięs i wędlin, które przyjechały z gospodarstwa Rolmięs. Bo są tu i kabanosy, i kiełbasa zwyczajna na ruszt, i szynki róznych rodzajów, i salceson biały wyglądający bardzo apetycznie, ba, jest nawet kaszanka gryczana, specjał niedostępny w normalnych sklepach. A wszystko rozpływa się w ustach…

Kolejny Tygiel już za dwa tygodnie i także po południu. Żeby ci, którzy pracują, też mogli zrobić pyszne, ekologiczne zakupy.

Czytaj także:

W Poznaniu ruszył Tygiel – nowy miejski targ