Od gry wstępnej do doggingu, czyli seks, o którym się nie mówi

Seks to temat w Polsce pomijany milczeniem. Dziennikarka Ewa Wanat i seksuolog Andrzej Depko uznali, że czas to zmienić i tak powstała książka “Chuć, czyli normalne rozmowy o perwersyjnym seksie”. A oni nie tylko ją napisali, ale jeszcze jeżdżą po Polsce i opowiadają o tym. Byli także w Poznaniu.

Teatr Ósmego Dnia wydawał się idealnym miejscem na takie spotkanie. Kameralne wnętrze, przyćmione światła z jasnym kregiem wokół trzech foteli, gdzie mieli siedzieć mówcy: Ewa Wanat, Andrzej Depko i prowadzący spotkanie Marcin Kącki, dziennikarz “Gazety Wyborczej”. Widownia poważna i skupiona, zupełnie jakby tematem dyskusji miała być fizyka jądrowa.

Ale poważny nastrój prysł, gdy tylko mówcy dorwali się do głosu i trzeba przyznać, że doktor Depko był tu po prostu bezkonkurencyjny.
– Ta książka się różni od innych, bo autorzy się nie ceregielą z językiem – zaczął Marcin Kącki. – Dlatego przeczytałem ją z przyjemnością, bo ktoś mnie wreszcie potraktował jak dorosłego.
– No cóż, ja jej nie czytałem – odpowiedział lekarz.
– No dobra, ja ją nawet maltretowałem – przyznał się dziennikarz.
– Ja też miałem takie książki, przy których się maltretowałem – uspokajał go doktor Depko.

Widownia wybucha śmiechem i staje się jasne, że to na pewno nie będzie śmiertelnie poważne i nudne spotkanie. Chociaż zaczęło się od trudnego zagadnienia, bo parafilii jako takiej. Dla niezorientowanych to zaburzenie preferencji seksualnych, na które dawniej mówiło się dewiacja seksualna albo zboczenie.

No bo jak to jest z tą parafilią? Czy możemy mówić o zboczeniu, jeśli ten konkretny sposób uprawiania seksu odpowiada obu zainteresowanym osobom? W Polsce to duży problem, ponieważ do oceny, czy coś jest czy nie jest zboczeniem, podchodzi się z punktu widzenia wyznawanej ideologii, a nie przyjemności. Przy takim podejściu zboczeniem może być wszystko – od zwykłego pocałunku po seks analny.

Zdaniem Andrzeja Depko wszystko to, co służy obopólnemu dążeniu do rozkoszy i jest wewnętrzną potrzebą obojga partnerów, a nie zgodą jednego z nich pod wpływem szantażu emocjonalnego i co nie szkodzi – z pewnością nie można nazwać parafilią.
– Ale należy pamiętać o spełnieniu kilku norm. Prawnej przede wszystkim, a później partnerskiej – zastrzegła Ewa Wanat, która w tej dyskusji była głosem rozsądku sprowadzającym dyskutantów na ziemię, czyli do tematu.

– Ale norma prawna jest właśnie konsekwencją dojrzałości partnerskiej – precyzował doktor Depko. – To dojrzałość sprawia, że nie zrobimy partnerowi niczego, co jest niezgodne z prawem.
– To dlaczego zamknięto faceta, który kopulował z płytą chodnikową? – dopytywał się Marcin Kącki.
– Pewnie chodziło bardziej o to,  że żadna norma obywczajowa nie pozwala na publiczne zachowania seksualne choćby dlatego, ze mogliby je wówczas obejrzeć ci, którzy sobie tego nie życzą – wyjaśnił lekarz.

Książka zawiera nie tylko przypadki medyczne – to także historie ludzi, którzy dzwonili do radia w czasie, gdy Ewa Wanat i Andrzej Depko rozmawiali o seksie i opowiadali o swoich problemach. Co zrobiło na autorach “Chuci…” największe wrażenie podczas radiowych rozmów?
– Rozmawialiśmy kiedyś o znaczeniu gry wstępnej, o tym, że często się ją skraca lub pomija – opowiadał doktor Depko. – I wtedy zadzwoniła sześćdziesięcioletnia pani, która była innego zdania. Porównała tę grę wstępną do tego, jakby ktoś podjechał samochodem pod dom, stanął przed garażem i 15 minut trąbił, żeby go wpuścili…

– Dla mnie to była rozmowa z mężczyzną, pedofilem, który właśnie wyszedł z więzienia i bardzo nie chciał wrócić do pedofilii – wspominała Ewa Wanat. – On chciał znaleźć pomoc, leczyć się, pytał, co ma zrobić, do kogo się udać w Trójmieście. On z nami dposyć długo rozmawiał i to była niesamowita rozmowa, bo on zaczął się otwierać, gdy się zorientował, że nie traktujemy go jak bestii.

Takie i podobne przypadki uświadomiły autorom książki, że jeśli chodzi o seks, to Polska naprawdę jest dobre 50 lat za Europą. Pedofil nie może znaleźć poradni, która chciałaby poprowadzić jego terapię, są kłopoty z wypisaniem recept na tabletki antykoncepcyjne i prowadzenie hormonalnej terapii zastępczej. Wszystko to jest efektem – jak uważają – nie tylko dziedzictwa pruderyjnego PRL-u, ale i swoistego przymierza, jakie zawarł PRL z kościołem. W końcu, jak zwrócił uwagę Adrzej Depko, większość ówczesnych komunistycznych decydentów w dzieciństwie służyła do mszy…

Ewę Wanat z kolei razi jakość polskich produkcji pornograficznych, którą z niesmakiem określiła jako “przaśną”.
– Brak fabuły, estetyki – wyliczała. – Porno może być bardzo różne, na naprawdę wysokim poziomie też, ale w Polsce takiego nie znalazłam. A używany  w tych produkcjach język to jeszcze odrębny problem.

Jednak mimo takiego dziedzictwa podejście do seksu w Polsce zmienia się, choć może nie tak szybko, jakbyśmy chcieli. A pomaga w tym… internet.
– Internet otworzył przestrzeń dla podglądających i podglądaczy – mówiła Ewa Wanat. – Ludzie, którzy dotąd mieli problem, żeby spotkać kogoś o podobnych upodobaniach mogą teraz znaleźć takie miejsce w sieci. Przecież nie wejdą do pubu i nie zapytają dziewczyny siedzącej przy barze, czy lubi sado-maso…

Internet stał się więc swoistą skrzynką kontaktową, która ułatwia seks i umożliwia odblokowanie zablokowanych.
– Pod tym względem internet jest niesamowity – przyznał doktor Depko. – Teraz zamiast obnażać się w parku można to zrobić przed kamerką internetową. I zawsze znajdzie się ktoś, kto to będzie chciał oglądać.

Wirtualne miejsce spotkań jest też ułatwieniem dla zwolenników doggingu, czyli osób lubiących uprawiać seks w miejscach publicznych lub oglądanie osób, które to robią – tu chodzi o wersję, gdy do podglądania zaprasza się zwolenników takich zabaw. Właśnie przy zapraszaniu internet jest wielką pomocą.

Jednak działanie internetu jest nie zawsze tylko pozytywne. Autorzy książki przestrzegają przed łączeniem internetu i seksu w przypadku dzieci i nastolatków.
– Młodzi ludzie w wieku 13, 14 lat moga się nauczyć zachowań nieprawdziwych, bo nie wiedzą, że porno to bajka dla dorosłych – tłumaczył lekarz. – Taki nastoletni chłopak widzi penisa aktora porno, porównuje ze swoim – i co?
– Bo w naszej kulturze nie mówi się o seksie, nie wiemy, jak reagować, gdy dzieci o to pytają, i pospiesznie zmieniamy temat – dodawała Ewa Wanat. – A ile małżeństw się rozpada właśnie dlatego, że nie rozmawiają o seksie! Wszyscy uważają, że to jest wstydliwe, że o tym się nie powinno mówić…

Tymczasem, jak doświadczenie – także poznańskie – wskazuje, im więcej purytańskiej presji, tym więcej dzieje się pod skorupą… Sprawę mogłaby rozwiązać albo chociaż poprawić odpowiednia edukacja seksualna, jednak od 20 lat nie udało się jej wprowadzić i przez najbliższych kilka lat też lepiej na to nie liczyć. Książka Ewy Wanat i Andrzeja Depko pozwala zmniejszyć rozmiary tej dziury na rynku edukacyjnym, bo zajmuje się mniejszościami i innościami, które dotąd były pomijane wstydliwym milczeniem.

– Z badań wynika, że 20 procent ludzi ma nietypowe potrzeby seksualne – podsumowała Ewa Wanat. – To jest problem, bo oni są z tym sami. Chciałabym, żeby to była książka dla tych 20 procent.
– Konfesjonał? Nie – dodał Andrzej Depko. – Tam ktoś idzie z poczuciem winy, żeby go wysłuchali i rozgrzeszyli. A my jesteśmy bardziej jak misjonarze, którzy mają wiedzę, wchodzą na nieznany ląd i głoszą dobrą nowinę. Mogą oczywiście za to zostać zabici i zjedzeni, ale mogą też z dobrą nowiną trafić pod strzechy…

Czytaj także:

Chuć, czyli normalne rozmowy o perwersyjnym seksie