Czy Kolejorz potrzebuje kolejnego napastnika?

Piłkarze Lecha Poznań nie potrafią strzelać bramek w meczach wyjazdowych tyle, co w zeszłym sezonie. Przypomnijmy, że wówczas zdobyli na obcych stadionach 12 bramek. A w tym?

Tego sezonu pod tym względem zdecydowanie nie można zaliczyć do udanych – wystarczy przypomnieć sobie spotkanie Kolejorza ze Śląskiem Wrocław.

– Ten mecz mógł się podobać, gdyż był szybki, były sytuacje podbramkowe i gole. Niestety, w dobrym meczu mój zespół nie wygrał i nie zdobył punktów – tak po sobotnim spotkaniu mówił Mariusz Rumak, trener poznaniaków.

Jednak szkoleniowiec Kolejorza zapomniał powiedzieć o jednym istotnym fakcie, a mianowicie o nieskuteczności napastników. W zeszłym sezonie było to nie do pomyślenia, gdyż poznaniacy w meczach wyjazdowych rundy jesiennej trafiali dziesięciokrotnie do siatki przeciwnika. Po 8 kolejkach Lech miał na swoim koncie 4 bramki strzelone na wyjazdach – wszystkie w wygranych spotkaniach. Dziś po 7 kolejkach we wszystkich meczach wyjazdowych jedyną bramkę strzelił Vojo Ubiparip.

Znacznie lepiej w minionym sezonie prezentował się Bartosz Ślusarski, który mimo że marnował wiele okazji, to jednak czasami potrafił znaleźć drogę do bramki. Jednak to nie on powinien stanowić o sile Lecha w tym sezonie. Największym niewypałem transferowym pozostaje Łukasz Teodorczyk. Jest on w Kolejorzu prawie rok, a mimo wszystko nie prezentuje się tak, jak jeszcze w minionym sezonie. Wtedy grał jeszcze w barwach Polonii Warszawa i wraz z Pawłem Wszołkiem był jednym z wyróżniających się piłkarzy czarnych koszul.

Co się stało z Teodorczykiem – na to pytanie do dziś wielu sympatyków sportu nie może znaleźć odpowiedzi. Jednak na pewno dużo jest w tym winy trenera, który zamiast dać pograć od pierwszych minut młodemu snajperowi Lecha – stawia na Bartosza Ślusarskiego. Ten doświadczony zawodnik powinien pełnić rolę zmiennika, a nie pierwszego napastnika.

Ostatnim sezonem, gdy po siedmiu pierwszych kolejkach Lech miał na koncie tylko jednego gola na wyjeździe, był sezon jesieni 1985 roku, przed rywalizacją Kolejorza z Borussią Mönchengladbach. Ciekawostką jest na pewno to, że wtedy także jedyny gol padł w Chorzowie. Jednak nie był on aż tak kluczowy jak w tym sezonie,  gdyż zamiast remisu i jednego punktu ówczesnej czwartej drużyny sezonu 1985/1986 wracała do Poznania z zerem na koncie.

Lechowi ewidentnie brakuje z przodu ataku kogoś pokroju Artjoma Rudnevsa lub Roberta Lewandowskiego. Dlaczego więc trener i działacze Lecha uważają, że Kolejorz nie potrzebuje dodatkowego snajpera?