Podłożona bomba? To taki żart

Tylko kilka godzin zabrało funkcjonariuszom Wydziału Kryminalnego Komendy Miejskiej Policji ustalenie tożsamości i zatrzymanie mężczyzny, który poinformował policję o ładunku wybuchowym w jednym z tramwajów. Alarm był fałszywy, a mężczyźnie za wywołanie fałszywego alarmu bombowego grozi do 8 lat więzienia.

Zdarzenie miało miejsce 2 lutego – około godziny 17 na numer 996 zadzwonił mężczyzna, by poinformować operatora, że w tramwaju linii nr 5 na ul. Fredry w Poznaniu jest podłożony ładunek wybuchowy – i że zaraz wybuchnie.

– W związku z tym zgłoszeniem natychmiast zostały zaalarmowane wszystkie poznańskie służby w tym: policja, straż pożarna i pogotowie – mówi Andrzej Borowiak z zespołu prasowego wielkopolskiej policji. – Z uwagi na fakt, iż w chwili przekazania informacji o ładunku opisanego tramwaju nie było już we wskazanym miejscu, policyjni pirotechnicy przeszukali wszystkie „piątki” w mieście. W żadnym z sześciu tramwajów policjanci, przy współpracy z pracownikami MPK, nie znaleźli ładunku wybuchowego. Ewakuacja pasażerów nie była konieczna.

Sprawą fałszywego alarmu zajęli się więc kryminalni z Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu. Sprawcę alarmu ustalili już po kilku godzinach – okazał się nim 18-latek, który przekazanie informacji o nieistniejącej bombie uznał za świetny dowcip.

Wszystko wskazuje na to, że po tym, jak do jego drzwi zapukała policja, chłopak zmienił zdanie. I nic dziwnego: zarzut wywołania fałszywego alarmu bombowego to poważna sprawa i zgodnie z kodeksem karnym można dostać za to nawet do 8 lat więzienia.