Zima (znowu) została pogrzebana!

Miejmy nadzieję, że skutecznie. Na to wskazywałby entuzjazm poznaniaków, którzy w niedzielne popołudnie  zebrali się w okolicach mostu Chrobrego, gdzie odbył się (niemal) tradycyjny już pogrzeb zimy.

Niektórzy mieszkańcy grodu Przemysława twierdzą, że nic się w nim nie dzieje. Że Poznań jest nudnym i przewidywalnym miastem. Że tradycyjne wartości przeszkadzają w jego rozwoju, a w niedzielę można wyjść co najwyżej na “słodkie”. Że taki (przykładowo) Wrocław jest o wiele ciekawszy. Takich ludzi zapewne nie było na pogrzebie zimy – wydarzeniu, które odbyło się w pierwszą niedzielę wiosny 2014 roku.

Wydarzeniu szczególnym – bo organizowanym zupełnie spontanicznie, oddolnie, bez jakichkolwiek funduszy, reklamy (z wyjątkiem informacji na facebooku) czy też sponsorów. A jednak takie właśnie wydarzenie przyciągnęło tłumy poznaniaków, którzy mieli już dość zimy.

– Miasto odżywa, kwiaty i drzewa kwitną, a wraz z nimi aktywność ludzi w mieście i właśnie to chcemy wspierać – tłumaczy Franciszek Sterczewski, jeden z organizatorów pogrzebu. – Chcieliśmy w ten sposób stworzyć kolejną miejską tradycję: apolityczną, ponad ideową, dla wszystkich mieszkańców. Jest to kolejny pretekst, żeby wyjść z domu, potańczyć, posłuchać muzyki. Taka miejska fiesta.

Tegoroczna pogrzebowa fiesta rozpoczęła się na placu Wolności – to właśnie tam zebrali się poznaniacy, uczestnicy “konduktu pogrzebowego”. Tam również zebrał się zespół Polskie Wesele, który umilał drogę nad Wartę. Sygnałem do rozpoczęcia pochodu był fragment piosenki “Między nami nic nie było”, w wykonaniu Malwiny Peszek, natomiast główną atrakcją “konduktu” była marzanna – w pełni ekologiczna, powstała wcześniej na warsztatach w Fundacji Malta, niemal dwumetrowa kukła.

Po drodze do “żałobników” dołączyli rowerzyści, którzy również w niedzielne popołudnie witali wiosnę. Obie grupy spotkały się na placu Międzymoście, skąd przeszły na most Chrobrego. Tam doszło do spalenia kukły, później natomiast (już pod mostem) odbył się piknik i część artystyczna, czyli dalsza część występu zespołu “Polskie Wesele”.

– Z tradycją jest tak, że rozwija się dosyć nieprzewidywalnie i równie nieprzewidywalnie zapuszcza swoje korzenie w różnych kierunkach. Miejmy nadzieję, że te korzenie utkwiły w sercach uczestników i poznaniaków. Wydaje mi się, że się udało, bo mimo psiej pogody przyszło mnóstwo ludzi – cieszył się tuż po spaleniu marzanny Sterczewski.