Policjanci od początku podejrzewali, że jest to fałszywy alarm, jednak zgłoszenie i tak musiało zostać sprawdzone. W tym czasie osoby przebywające w budynku musiały go opuścić, a ruch w tej części placu (także tramwajowy) został wstrzymany.
Po kilkudziesięciu minutach wszystko wróciło do normy. „Żartowniś” natomiast, który przekazał fałszywą informację, musi przygotować się na dodatkowe koszty – z roszczeniami bowiem będzie mogło wystąpić poznańskie MPK, którego tramwaje zostały zatrzymane.