Są pierwsze reakcje na skandaliczne zachowanie dyspozytora z Kalisza

Są pierwsze reakcje na skandaliczne zachowanie dyspozytora, który przyjmując wezwanie do duszącego się mężczyzny stwierdził „no to umrze”. Na razie, poniósł konsekwencje w pracy, ale sprawę bada także prokuratura, która rozważa przedstawienie mu zarzutów.

Do sytuacji doszło w środę, o czym pisaliśmy wczoraj. Pan Sebastian wzywający pomoc medyczną do swojego kolegi, który dusił się własnymi wymiocinami, usłyszał od dyspozytora, że ma „przestać gadać”, aż w końcu, że „każdy umrze”, gdy stan poszkodowanego zaczął się pogarszać. Dyspozytor krzyczał na zgłaszającego i zamiast go uspokoić, zaogniał sytuację, a na koniec wezwał pod wskazany adres policję twierdząc, że pan Sebastian się awanturuje. Duszący się 60-latek zmarł.

Dyrektor Wojewódzkiego Zespolonego Szpitala w Kaliszu, któremu podlega dyspozytor powołał specjalną komisję wyjaśniającą sytuację. Jak poinformował rzecznik szpitala, po przeanalizowaniu nagrań ustalono, że zarówno wypowiedź jak i zachowanie pracownika było naganne, dlatego dyspozytor został zawieszony w wykonywaniu czynności służbowych do czasu wyjaśnienia sprawy przez prokuraturę.

Prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wielkopolskim wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci i „narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia przez osobę, na której ciąży obowiązek opieki”. Za taki czyn grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności. Śledczy będą badać, czy zachowanie dyspozytora i późny przyjazd karetki przyczyniły się do śmierci 60-latka.

Wojewoda Wielkopolski, Zbigniew Hoffmann, zarządał od dyrekcji szpitala wyjaśnień, a także zapowiedział kontrolę w przypadku wykrycia nieprawidłowości.