Podczas przesłuchania Joanny Jaśkowiak manifestowały na ulicy, by ją poprzeć. Spisała je policja

Podczas, gdy we wtorek żona prezydenta Poznania, Joanna Jaśkowiak składała wyjaśnienia w sprawie swoich słów wypowiedzianych w trakcie ubiegłorocznego Strajku Kobiet, przed gmachem komisariatu manifestowała grupa jej popleczników. Jak się okazuje, część kobiet została spisana przez Policję i mogą zostać wyciągnięte wobec nich konsekwencje.

Joanna Jaśkowiak musiała stawić się na Komisariat Stare Miasto “w charakterze osoby, co do której istnieje uzasadniona podstawa do skierowania wniosku w sprawie o wykroczenie z artykułu 141 Kodeksu wykroczeń”. Chodzi o słowa, które wypowiedziała 8 marca 2017 roku na Placu Wolności, podczas Strajku Kobiet. Żona prezydenta powiedziała, że jest “wk***ona”.

Zgodnie z art. 141 KW, “kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek albo używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1,5 tysiąca złotych albo karze nagany”.

Postępowanie zostało wszczęte po tym, jak na policję wpłynęło zgłoszenie od osoby, która “poczuła się urażona” takimi słowami. Rozpoczęcie procedury było więc obowiązkiem policjantów.

Jak wyjaśnił rzecznik wielkopolskiej policji, Andrzej Borowiak, Joanna Jaśkowiak została przesłuchana i złożyła wyjaśnienia w sprawie, a o dalszym biegu postępowania decydować będzie policjant prowadzący.

Podczas przesłuchania żony prezydenta, przed Komisariatem zebrała się grupa kilkudziesięciu osób, która chciała okazać poparcie dla prezydentowej. Wielu z nich miało ze sobą transparenty, w śród których pojawił się także tekst “Ja też jestem wk****ona”.

To właśnie za trzymanie tabliczek z tym hasłem, Policja spisała sześć uczestniczek manifestacji. Jak wyjaśniał rzecznik policji, transparenty miały treść nieprzyzwoitą i wulgarną. Oznacza to, że kobiety także mogą odpowiadać za wykroczenie, z tego samego artykułu, co prezydentowa. W sprawie dopiero zostanie podjęta decyzja.